W porę, nie w porę. Nie ma się co dziwić, że ludzie, na co dzień przyzwoici, ogarnięci strachem czy paniką zaczynają się zachowywać nagannie. Jest to jednak wyraźny znak, że ich ogłada w relacji z innymi była wynikiem konwenansów, a nie rozumnego nawyku, właściwego dla społecznych cnót.
Cztery autentyczne historie z ostatnich tygodni, w sumie echo wielu innych, a całość jakże wymowna. Student śląskiej kuźnicy zapytany na egzaminie „czy już się Pan zaszczepił?”, odpowiada: „nie, jeszcze to rozważam”. „Powinnam Pana oblać” puentuje szorstko egzaminująca. Starszy profesor „radzi” młodszej adiunkt na jednej z krakowskich uczelni, aby się w końcu zaszczepiła, inaczej instytucja ją „odstrzeli”. Lekarz na webinarze żali się kolegom, że zaszczepił się pod presją swej placówki, nie z wolnego wyboru. Pracownica jednej ze znanych fundacji charytatywnych w Polsce zwierza się, że presja w sprawie szczepienia staje się nieznośna i osiągnęła stadium szantażu, stawiającego jej dalsze zatrudnienie pod znakiem zapytania.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.