Lisicki: Ależ się oni pięknie gryzą. Ziemkiewicz: "Szkło kontaktowe" swoją własną parodią

Lisicki: Ależ się oni pięknie gryzą. Ziemkiewicz: "Szkło kontaktowe" swoją własną parodią

Dodano: 
Program "Polska Do Rzeczy"
Program "Polska Do Rzeczy" Źródło: DoRzeczy.pl
Okazuje się, że rewolucjoniści podążają nie w tę stronę. Wzięli się za łeb i gryzą – mówi redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy" Paweł Lisicki w nowym odcinku programu "Polska Do Rzeczy".

W piątek Krzysztof Daukszewicz przekazał, że nie zamierza wrócić do prowadzenia programu "Szkło kontaktowe" w TVN24. "Uważam, że po tym, co przeżyłem ja i moja rodzina w ciągu ostatnich tygodni, nic już nie będzie takie samo" – stwierdził artysta kabaretowy.

W niedzielę na portalu Facebook Daukszewicz opublikował wiadomość, jaką otrzymał do Roberta Górskiego. Satyryk przekazał, że również rezygnuje z udziału w programie "w ramach niezgody na podobieństwo TVN24 do TVP Info" oraz stwierdził, że stacja TVN24 "niszczy niewinnego człowieka". Z programu zrezygnował następnie także Artur Andrus. Z kolei prowadzący program Tomasz Sianecki przekazał, że nie ma zamiaru rezygnować z pracy w "Szkle", ale też się solidaryzuje z Daukszewiczem.

Przypomnijmy, że cała afera ma źródło w uznawanym za niezręczny żarcie, który pod adresem Piotra Jaconia wypowiedział na antenie Krzysztof Daukszewicz. Chodziło o osoby "trans", a taką jest dziecko dziennikarza. Zapewniano, że panowie doszli do porozumienia, jednak okazuje się, że atmosfera wciąż jest napięta. Do decyzji Daukszewicza, a także innych prowadzących, za pomocą Instagrama, odniósł się Piotr Jacoń. Wskazał, że wrócił z planowanego od dawna urlopu. "Okazało się, że w tym czasie zniszczyłem rodzinę Pana Krzysztofa" – ironizuje. Wpis dziennikarza skrytykowała już żona satyryka, Violetta Ozminkowski-Daukszewicz.

Ziemkiewicz: Oglądam tę inbę z radością

– W takiej sekcie uruchamia się mechanizm, że jak oni się tam duszą w tym bajorku, to nagle się okazuje, że któryś jest jak Hołownia, że "nie dość". Rodzą się ciekawe rzeczy. Z dużą radością, jak myślę wszyscy po tej stronie, oglądam inbę w TVN24. Miesiąc temu Daukszewicz próbując ukąsić Kaczyńskiego, ukąsił niechcący Jaconia. Tak jak dotąd w mobilizowaniu oburzenia, że ktoś znieważył osoby trans było częścią dyskursu anty-pisowskiego, bo o to oskarżano Kaczyńskiego. Ale tutaj osoby trans obraził "nasz". Ten obrażony też "nasz" – wskazuje publicysta Rafał Ziemkiewicz.

– Ale ten co obraził, twierdził, że on nie obraził, tylko cytował... – zauważa Paweł Lisicki.

– A tamten obrażony twierdzi, że tamten obraził. Po kilku tygodniach względnego spokoju Daukszewicz wystąpił z tezą, że to on i jego rodzina są ofiarami, bo Jacoń z tymi swoimi przegiętymi tymi, nakręcili hejt na Daukszewicza i TVN24 się przyłączył, więc Daukszewicz odchodzi, więc na znak solidarności z Daukszewiczem odszedł Robert Górski, że to jest jak w TVP. Nie przypominam sobie w TVP takiego cyrku nigdy... Potem Artur Andrus, bohater, który odszedł z radiowej Trójki, gdy ją PiS "zawłaszczył", też odszedł. Po ich stronie opowiedział się Lis, że Jacoń to PiS-owski agent. Lis był zawsze giętki – wskazuje Ziemkiewicz.

"Wzięli się za łby i gryzą"

Naczelny tygodnika podkreśla, że "Tomasz Lis wygłosił herezję, że LGBT zaszło za daleko". – Teraz jak się wzięli za łby i zaczęli zagryzać, to się okazuje, że ci rewolucjoniści nie w tę stronę podążyli, pomyłka następuje ideologicznych wytycznych – mówi Lisicki.

– Czyli woke przegrywa z anty-PiSem – podsumował Rafał Ziemkiewicz.

Poniżej zwiastun 200. odcinka programu "Polska Do Rzeczy". Całość wyłącznie dla Subskrybentów.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także