Między Bogiem a cezarem

Między Bogiem a cezarem

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: ANATOL CHOMICZ/FORUM
WOJCIECH GOLONKA | Dzisiaj urzędnik zamyka progi świątyni zpowodu liczby wiernych, jutro, przy innej władzy, być może zaingeruje z powodu domniemanej epidemii „mowy nienawiści”, potępiającej zambony grzechy wołające opomstę do nieba.

Przedłużające się obostrzenia epidemiczne spotykają się z malejącym poparciem ze strony zachodnich społeczeństw, objętych mniej lub bardziej surową kwarantanną. Do grona niezadowolonych dołączyli ostatnio katolicy – świeccy i duchowni, dotychczas przeważnie wyrażający zrozumienie dla narzuconych restrykcji i nawołujący do ich przestrzegania. Po fali entuzjastycznych hashtagów promujących izolację i ostentacyjnego zamykania kościołów w Polsce i za granicą przyszedł czas na zimny prysznic. Ile jeszcze potrwa odcięcie duszpasterzy od ich głównego zajęcia, ale także od źródła utrzymania świątyń i ich samych? Jak długo wierni będą zmuszeni zadowalać się oglądaniem mszy na ekranie bez możliwości realnego dostępu do sakramentów? Dlaczego pójście do kościoła jest traktowane bardziej surowo niż pójście do supermarketu? Są to pytania zasadne, tym bardziej gdy słyszy się doniesienia, że np. we Francji rząd zamierza „odmrozić” kościoły dopiero w lipcu.

Cały artykuł dostępny jest w 20/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także