Publicysta zauważa, że już podobne oskarżenia padały wielokrotnie. Nie umniejszają one wagi popełnianych przestępstw, ale odwracają uwagę od przyczyn problemów Kościoła. Zdaniem Chrzanowskiego trudno mówić w przypadku ks. Dymera o pedofilii.
Chrzanowski przypomina także postać ks. Karadimy, jednego z antybohaterów skandalu chilijskiego.
"Skandale przez nich wywołane i krzywdy przez nich zadane nie wynikają z ich skłonności pedofilskich. W obu przypadkach mieliśmy do czynienia z homoseksualistami wykorzystującymi swoją funkcję oraz autorytet w duszpasterskich i edukacyjnych przedsięwzięciach Kościoła do molestowania kilkunastoletnich chłopców, właściwie młodych mężczyzn" – pisze Chrzanowski.
"Co gorsza w Chile, a wydaje się, że do pewnego stopnia także np. w Kaliszu, mieliśmy do czynienia z nieformalnymi strukturami powiązanych ze sobą duchownych homoseksualistów, którzy nawzajem się wspierali i kryli swoje występki" – kontynuuje autor "Christianitas"
"W niczym to niegodziwości księdza Dymera nie czyni mniej znaczącą, ale wydaje się, że w Szczecinie ten motyw fałszywej solidarności duchownych o skłonnościach homoseksualnych nie działał, lub działał w znacznie mniejszym stopniu" – konkluduje Piotr Chrzanowski.
Czytaj też:
Ksiądz Dymer odwołany z pełnionej funkcji. Duchowny miał dopuścić się molestowaniaCzytaj też:
Na marginesie sprawy ks. Dymera - kilka oczywistości