Zdaniem kapłana obecnie na pewno "jest dysproporcja między zgorszeniem, a tym, co możemy pokazać, jako faktyczne działania". – Dopóki nie wyczyścimy szaf, nie zmierzymy się z tym, że były potężne zaniedbania, że były miejsca, gdzie sprawcy byli świadomie lub nieświadomie ukrywani i chronieni, to pozytywne działania się nie przebiją. Siła zgorszenia będzie zawsze większa niż pokazywanie pozytywnych działań – mówił w Radiu eM.
Duchowny zaznaczył także, że dzisiejsze reakcje Kościoła są szybkie, sprawne i rzetelne. – W większości diecezji mechanizm działa. Natomiast ciągle nie rozliczyliśmy się z przeszłością. Te rzeczy, które są z przeszłości nierozliczone, one będą rzucać cień na szczerość i uczciwość działań teraz. Zawsze będzie pytanie o rozliczenie przeszłości. Ta wątpliwość będzie tak długo, jak nie odgarniemy tych starych spraw – ocenił.
Ks. Strzelczyk został też zapytany o to, jak długo może potrwać takie "czyszczenie szaf". – Chciałbym powiedzieć, że jak najkrócej, ale nie mam pojęcia. To będzie zależało od tego, jak sprawnie będziemy się mierzyć z tymi zaniedbaniami, z których część może dotyczyć biskupów (...) To, że są opory to widać. Sprawa biskupa kaliskiego pokazała z jednej strony, jak to jest trudne, ale z drugiej pokazała, że jest to możliwe – mówił.
– Chcemy stymulować diecezje, by prowadziły działania prewencyjne. Na przykład szkolimy ludzi, którzy potrafią reagować odpowiednio w sytuacji nadużyć – dodał ks. Strzelczyk, członek zarządu Fundacji Św. Józefa mówiąc o działalności fundacji.
Czytaj też:Zmiany we władzach Państwa Watykańskiego