„Droga synodalna wypełniła swój pierwszy etap” – twierdzi kard. Walter Brandmüller, który wymienia najważniejsze postulaty uchwalone podczas obrad niemieckich biskupów: zniesienie celibatu, Komunia Święta dla rozwodników żyjących w konkubinatach, moralna akceptacja czynnego homoseksualizmu i błogosławieństwa par jednopłciowych, kapłaństwo kobiet i rozmycie hierarchicznego charakteru Kościoła Chrystusowego poprzez nadawanie duchownych funkcji osobom świeckim.
Heterodoksyjne postulaty „towarzyszy z Frankfurtu”
Postulaty te – które zostały przegłosowane zdecydowaną większością głosów niemieckich hierarchów – jak przypomina kardynał, „stoją w wyraźnej sprzeczności z autentyczną wiarą katolicką, z konstytucją hierarchiczno-sakramentalną oraz z obowiązującą nauką moralną Kościoła”, a niektóre z nich, jak powszechne kapłaństwo „całkowicie odpowiadają nauce Marcina Lutra”.
Kard. Brandmüller, omawiając propozycje „towarzyszy z Frankfurtu”, dochodzi do „przerażającego pytania”: „Czy biskupi, którzy byli zaangażowani w proces podejmowania decyzji, naprawdę nie zdawali sobie sprawy, że otwarcie sprzeciwiają się prawdom wiary, które wielokrotnie przysięgali wiernie strzec i głosić?”. „To pytanie o najwyższej egzystencjalnej powadze musi zostać postawione z całą surowością – i musi odpowiedzieć na nie każdy biskup. Wspólnota wiernych ma do tego prawo!” – podkreśla niemiecki hierarcha.
Modernizm u genezy dzisiejszych problemów
Przy tej okazji kardynał przypomniał, że początkiem dzisiejszego zamętu w Kościele jest ruch z przełomu XIX i XX wieku, określony przez św. Piusa X modernizmem i wciąż zbierający swoje niszczycielskie żniwo. Jednym z założeń ideowych tego „zbioru wszystkich herezji”, jakie wymienia autor, była heglowska zasada ewolucji oparta na trzech etapach: tezy, antytezy i syntezy. W praktyce życia religijnego oznacza ona nieograniczoną możliwość dekonstruowania i relatywizowania rzeczywistości wiary i moralności, bez zaprzeczania wprost dogmatom. „Oznacza to, że dzisiaj może być prawdą to, co wczoraj było fałszem i odwrotnie, aby w następnym kroku poddać to znów w wątpliwość – i tak w kółko” – tłumaczy.
Odpowiedzią na te problemy jest zdaniem kard. Brandmüller poważne odczytanie na nowo dokumentów świętego papieża zwanego „pogromcą modernizmu”, takich jak encyklika Pascendi Dominici gregis i dekret Lamentabili. Niestety, historycznie rzecz biorąc nie zostały one poważnie potraktowane, co doprowadziło do poważnego kryzysu przed Soborem Watykańskim II, a potem opanowania Kościoła przez „pokolenie roku 1968”.
Moderniści sprowadzają Kościół do roli organizacji pozarządowej
„Czy «synodaliści» nie zdają sobie sprawy, że są na złej drodze, która prowadzi donikąd?” – pyta kard. Brandmüller, zwracając uwagę, że dokumenty uchwalane przez niemiecką Drogę synodalną są nie tylko heretyckie, ale praktycznie pomijają kwestie wiary. „Bóg Ojciec, Bóg Syn i Bóg Duch Święty po prostu nie są w nich wspominani”, co prowadzi do rodzaju „ateizmu w chrześcijaństwie” – przekonuje duchowny, odnosząc to do książki Ernsta Blocha o tym samym tytule.
Na koniec kardynał wskazuje, że katolicka definicja wiary mówi o jej nadprzyrodzonym pochodzeniu od Boga, co odróżnia ją od definicji modernistycznej, która skupia się na indywidualnym doświadczeniu człowieka i w praktyce sprowadza Kościół do „organizacji pozarządowej o marginalnym znaczeniu”, a nie instytucją głoszącą objawioną religię i mającą prowadzić ludzkość do Boga.
Czytaj też:
Przegląd religijny: "Sto lat modernizmu", czyli skąd się wziął kryzys w Kościele?Czytaj też:
Lisicki: Jesteśmy o krok od "twardej rewolucji" w KościeleCzytaj też:
"Centrum kontrrewolucji" – FSSPX przejmuje historyczną świątynię w Wiedniu