Papieska pielgrzymka do Kanady. "Nie wolno przepraszać za nawracanie Aborygenów"

Papieska pielgrzymka do Kanady. "Nie wolno przepraszać za nawracanie Aborygenów"

Dodano: 
Papież Franciszek w nakryciu głowy przedstawicieli rdzennej ludności Kanady
Papież Franciszek w nakryciu głowy przedstawicieli rdzennej ludności Kanady Źródło: Vatican News
Pielgrzymką "pokutną" do Kanady Franciszek legitymizuje mity na temat rzekomych zbrodni Kościoła – ocenia publicystka Clare Marie Merkowsky.

Zdaniem Clare Marie Merkowsky, papież udając się do Kanady, by przepraszać tamtejszych Indian, legitymizuje mity na temat rzekomych zbrodni Kościoła. Podczas gdy w rzeczywistości doniesienia na ten temat nie zostały ostatecznie potwierdzone naukowo.

W kontekście pielgrzymki "pokutnej" papieża Franciszka do Kanady, Clare Marie Merkowsky na łamach portalu Life Site News przypomniała o kanadyjskich męczennikach, którzy oddali życie za wiarę. Ci męczennicy służyli właśnie tej ludności, którą w ostatnich dniach przeprasza Ojciec Święty. – Wśród wielu kanadyjskich męczenników wyróżnia się życie św. Jeana de Brébeuf i jego towarzyszy jako ludzi odważnych, którzy oddali swoją młodość, zdrowie i życie za ludy Kanady – podkreśla Merkowsky.

Życie i śmierć o. Jeana de Brébeufa

O. Jean de Brébeuf był francuskim jezuitą, który w 1625 roku przybył do Quebecu i rozpoczął budowę nowych osad wspólnie z członkami tamtejszego plemienia Huronów. Był to okres początków chrześcijaństwa w Kanadzie.

Jezuita został przychylnie przyjęty przez tubylców. Mieszkańcy nazywali go Echon, co można tłumaczyć jako "ten, który dźwiga ciężki ładunek". Czasami byłem tak zmęczony, że moje ciało nie mogło już nic więcej zrobić. Ale moja dusza była przepełniona wielkim szczęściem, gdy zdałem sobie sprawę, że cierpię to dla Boga – wspominał o. Jan.

Merkowsky obala mit, według którego Kościół przyczynił się do niszczenia tubylczej kultury. Tymczasem o. Jan nauczył się języka Huronów, a nawet stworzył dla nich alfabet, by mogli spisać swoją historię. Wśród innych klejnotów, którymi robotnik w tej misji powinien błyszczeć, delikatność i cierpliwość muszą być na pierwszym miejscu; to pole nie wyda owocu, jak tylko przez łagodność i cierpliwość, bo nigdy nie należy oczekiwać, że zmusi się je do tego gwałtownym i arbitralnym działaniem – mówił Jean de Brébeuf o swojej pracy na misjach.

Jezuita poniósł śmierć męczeńską. Jednak nie z rąk zaprzyjaźnionego plemienia, ale podczas najazdu dzikich Irokezów. Plemię wzięło w niewolę katolickich misjonarzy i nawróconych Huronów. "Przybyli Irokezi w liczbie tysiąca dwustu ludzi; zabrali naszą wioskę i pojmali ojca Brébeuf i jego towarzysza; i podpalili wszystkie chaty. Zaczęli wyładowywać swoją wściekłość na tych dwóch Ojcach; zabrali ich obu, rozebrali do naga i przymocowali do słupa. Wyrwali paznokcie z palców. Bili ich deszczem ciosów pałkami w ramiona, lędźwie, brzuch, nogi i twarz; nie było jednej części ich ciała, która nie byłaby miejscem tej udręki" – to wspomnienia jednego z hurońskich świadków pojmania o. Brébeufa.

Członkowie indiańskiego plemienia odcięli ojcu język i górną wargę, aby nie mógł dalej nawracać Huronów. Zdarto z niego skórę i mięśnie aż do kości, po czym upieczono jego pozostałości, by oddać się kanibalistycznej uczcie.

"Nie wolno przepraszać za nawracanie Aborygenów"

"Brébeuf chętnie przyjął męczeństwo w Kanadzie. Rzeczywiście, pragnął zostać zabity ze względu na Kanadę i naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nie wolno o tym zapominać ani przepraszać za nawracanie ludów aborygeńskich oraz cierpienia misjonarzy jezuickich, którzy oddali życie za Kanadę i jej ludy" – zwracała uwagę Clare Marie Merkowsky.

Czytaj też:
Papieska podróż do Kanady. Franciszek uczestniczy w "tańcu uzdrowienia" do Matki Ziemi
Czytaj też:
Pielgrzymka Franciszka do Kanady. "Pojednanie to zadanie nie tylko Kościoła, ale całej Kanady"

Źródło: Life Site News
Czytaj także