Że odmowa debaty z polskim premierem, sformułowana przez rzecznika Webera w taki, a nie inny sposób (streszczając własnymi słowami: premier Morawiecki usiłuje podnieść polski spór między "nacjonalizmem" a "demokracją" z poziomu krajowego na poziom wyższy, europejski, ale nie zamierzamy go tak dowartościowywać, niech debatuje z naszym przedstawicielem w Polsce, którym jest Tusk) potwierdza potoczny, negatywny stereotyp butnego i aroganckiego Niemca, niezdolnego traktować słowiańskich "podludzi" inaczej, niż z bezbrzeżnym poczuciem wyższości. Weber mówiąc "my" i jego rzecznik wskazując jako "naszego przedstawiciela w Polsce" Tuska ma zapewne na myśli Europejską Partię Ludową, ale nawet tak wysoko postawiony eurokrata powinien mieć dość rozumu, żeby wiedzieć, że każdy Polak usłyszy w tym "my" – "my, Niemcy".
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.