Spodziewałem się zachowań podobnych do sytuacji polskiej, powtórki tego, co działo się w Ameryce po pierwszym zwycięstwie Trumpa, tylko do entej potęgi. Stanowczego odrzucenia przez Kamalę Harris i wszystkich liberalnych świętych, celebrytów, intelektualistów i całe tego rodzaju tałatajstwo, wyników wyborów, wezwania do marszów gwiaździstych na Biały Dom, blokowania siłą zaprzysiężenia nowego prezydenta i próby impeachmentu jeszcze przed nim, odmowy uznawania ustaw „przejętego przez populistów” Kongresu i Senatu oraz respektowania orzeczeń Sądu Najwyższego… Jak na razie nic podobnego się nie zapowiada.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.