Alain de Benoist | Liberalna demokracja jest dzisiaj w odwrocie. Świadczą o tym nie tylko niedawno wydane książki (głównie autorów anglosaskich), lecz także rozwój zjawiska, któremu nadano znaczącą nazwę: demokracja nieliberalna
W równym stopniu co przebicie się populizmu – „trądu”, jak nazwał go Emmanuel Macron – pojawienie się „demokracji nieliberalnych” stanowi oznakę, że system parlamentarny i przedstawicielski uległ wyczerpaniu. Zyskuje na tym inna forma demokracji, naraz dowartościowująca suwerenność i szanująca wolę narodu.
Wyrażenie „demokracja nieliberalna” jest, oczywiście, wieloznaczne. Bez wątpienia może ona prowadzić w pewnych przypadkach do rządów czysto autorytarnych w najbardziej płaskim rozumieniu słowa. Może też jednak oznaczać wielką odnowę demokracji. Co należy jednak przez to sformułowanie właściwie rozumieć?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.