Jak donosi dziennikarz i członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut uczestników manifestacji poparcia zwieziono autokarami i pociągami z całego kraju. "Większość nie chce rozmawiać z mediami" – zaznacza na Twitterze. "Na wiecu poparcia Łukaszenki jest kilka tysięcy ludzi. Ale zwożono ich z całego kraju. Na razie wygląda to na prawdę żałośnie. Jeżeli nie zwiększą ilości uczestników, to zamiast mobilizacji będzie wizerunkowa porażka" – czytamy w innym wpisie Poczobuta.
Zwolennicy białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki przynieśli na wiec flagi narodowe. Do zebranych Białorusinów przemówił Aleksandr Łukaszenka. – Jeśli będą drugie wybory, to Białoruś umrze – ocenił. Kpił również z protestów, mówiąc, "Jak chcecie się bić, to w porządku, ale faceci z facetami. Nie wystawiajcie kobiet". Zadeklarował również, że jest otwarty na reformy, ale "kraju nie odda".
Łukaszenka zaznaczył również że białoruskie czołgi i samoloty znajdują się 15 min od granicy. Jednocześnie, jak poinformowała w niedzielę agencja Reutera Kreml potwierdził w oficjalnym komunikacie gotowość do pomocy Białorusi, zgodnie z paktem wojskowym, jeśli będzie to konieczne.
Wieloletni prezydent Łukaszenko znajduje się pod rosnącą presją po wybuchu zamieszek na Białorusi. Ponieważ niepokoje w kraju trwały od 15 sierpnia, Łukaszenko zwrócił się o pomoc do prezydenta Rosji Władimira Putina, prosząc o pomoc w przypadku zewnętrznych zagrożeń militarnych dla Białorusi.
Czytaj też:
Rosja pomoże Białorusi. Łukaszenka przenosi wojska na zachodnią granicęCzytaj też:
"Rz": Cichanouska ogłosi się prezydentem Białorusi