– Interwencja Putina na Białorusi byłaby wielkim ciosem w samą Rosję. To by konfliktowało naród białoruski z Rosjanami na pokolenia. Sytuacja przybrałaby podobną formę jak na Ukrainie – powiedział Jan Parys. Jednocześnie stwierdził, że Rosja ma wiele innych narzędzi do wywierania nacisku na rząd Łukaszenki i wcale nie musi do tego angażować siły militarnej.
Zdaniem Parysa między obecnymi wydarzeniami na Białorusi a sytuacją w PRL w latach 80. istnieją pewne podobieństwa. W obu przypadkach społeczeństwo zbuntowało się wobec nieudolnej władzy. Jak jednak stwierdził były minister obrony narodowej, nasza opozycja "miała dłużą historię i sprawdzonych działaczy".
– Jest podobieństwo między Polską lat 80., a tym, co się dzieje teraz na Białorusi. Widzimy tam bunt przeciwko władzy, która jest nieudolna. Różnica polega na tym, że nasza opozycja miała wtedy dłuższą historię i sprawdzonych działaczy. Ich sytuacja jest gorsza – powiedział Parys.
W dalszej części rozmowy rozważano możliwości rozwiązania konfliktu na Białorusi. Jan Parys widzi jedną: zmianę na fotelu prezydenckim. Spodziewany opór Łukaszenki będzie jednak prowadził do eskalacji konfliktu.
– Wymiana Łukaszenki na kogoś innego uspokoiłaby napiętą sytuację społeczną. Przynajmniej część ludności byłaby zadowolona ze zmiany i może nastroje buntu udałoby się załagodzić. Łukaszenka pokazuje jednak, że będzie dalej rządził. Konflikt będzie więc narastał – ocenił Parys.
Od niedzieli na Białorusi trwają protesty przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki. Siły porządkowe brutalnie tłumią zgromadzenia oraz stosują przemoc wobec walczących o wolność Białorusinów. Według oficjalnych danych zatrzymano już kilka tysięcy osób, a 2 osoby poniosły śmierć.
Czytaj też:
Wzrost poparcia dla Zjednoczonej Prawicy, złe wieści dla PSLCzytaj też:
Lewica już nie chce podwyżek? Polityk składa jasną deklarację