Hancock powiedział, że latem nastąpiło rozluźnienie w kwestii przestrzegania zasad, ale teraz jest moment, w którym wszyscy muszą do nich powrócić. "Naród stoi w obliczu punktu krytycznego i mamy wybór. Wybór jest taki, że albo wszyscy będą przestrzegać zasad, albo będziemy musieli podjąć kolejne działania" – powiedział w stacji Sky News.
Z kolei w rozmowie z BBC oświadczył, że nowa blokada jest możliwą opcją. "Nie wykluczam tego, choć nie chcę tego. Jeśli wszyscy będą przestrzegać zasad, będziemy mogli uniknąć kolejnej ogólnokrajowej blokady" – mówił.
Od dwóch tygodni liczba wykrytych zakażeń koronawirusem gwałtownie rośnie – w podanych w piątek i sobotę bilansach po raz pierwszy od 8 maja przekroczyła ona 4000. W piątek brytyjski premier Boris Johnson oświadczył, że druga fala epidemii nieuchronnie nadchodzi i konieczne mogą być nowe restrykcje, choć zastrzegł, że nie chce wprowadzać ogólnokrajowej blokady, podobnej do tej z marca.
W sobotę późnym wieczorem brytyjski rząd ogłosił, że od 28 września samoizolowanie się przez osoby, u których potwierdzono obecność koronawirusa lub które zidentyfikowano jako bliskie kontakty zakażonych, przestanie być zaleceniem, a stanie się prawnym wymogiem. W związku z tym zostaną wprowadzone kary finansowe dla osób, które nie będą tego przestrzegać – od 1000 funtów do nawet 10 tys. w przypadku kolejnych wykroczeń bądź wyjątkowo drastycznych przypadków złamania reguł.
Hancock został też zapytany o wypowiedź burmistrza Londynu Sadiqa Khana, który w piątek wieczorem powiedział, że w stolicy nowe ograniczenia są coraz bardziej prawdopodobne. "W tym tygodniu rozmawiałem z burmistrzem Londynu, a zespoły spotykają się dzisiaj, aby przedyskutować dalsze działania, które mogą być potrzebne" – powiedział minister zdrowia.
Obecna strategia rządu zakłada, by wprowadzać dodatkowe restrykcje nie w całym kraju, lecz w miastach lub regionach, w których zidentyfikowano lokalne ogniska epidemii. Jednak tymi lokalnymi ograniczeniami objęte są już tereny zamieszkałe przez ok. 13,5 mln osób.