Jak relacjonuje agencja AFP, czeskie władze oczekują od partnerów w Unii Europejskiej oraz Sojuszu Północnoatlantyckim solidarności, co w praktyce oznacza wydalenie (podobnie jak zrobił to Czechy) części rosyjskich dyplomatów.
twittertwitter
O apelu w tej sprawie mówił dzisiaj minister spraw zagranicznych i wewnętrznych Jan Hamáček.
Jak podkreślił Jan Hamáček, w związku z informacji o udziale rosyjskich służb w wybuchu w magazynie amunicji, Czechy są gotowe wydalić z kraju wszystkich rosyjskich dyplomatów.
Praga odpowiada na działania wywiadu
Premier Andrej Babisz oraz wicepremier, szef MSW Jan Hamaczek poinformowali w sobotę o wydaleniu z Czech 18 rosyjskich dyplomatów. W reakcji na tę decyzję solidarność z naszymi sąsiadami wyraziło polskie MSZ.
Przypomnijmy, że decyzja o wydaleniu rosyjskich dyplomatów była reakcją na ustalenia, że rosyjski wywiad wojskowy GRU może stać za gigantycznym wybuchem czeskiego składu amunicji, do którego doszło w 2014 roku. W październiku eksplodowało 58 ton amunicji znajdujących się w hangarze nr 16 wielkiego składu amunicji w Vrbieticach. Dwaj pracownicy składu zostali uznani za zaginionych, ich ciała znaleziono dopiero w listopadzie. Druga eksplozja nastąpiła w hangarze nr 12 tego samego składu 3 grudnia 2014 r. Wówczas zniszczeniu uległo 98 ton amunicji. Nikt nie zginął.
W reakcji na wydalenie przez Czechów 18 rosyjskich dyplomatów, Rosja uznała za personae non grata 20 pracowników czeskiej ambasady w Moskwie. W niedzielę, 18 kwietnia, rosyjskie MSZ opublikowało w tej sprawie oficjalny komunikat.
"Vitezslav Pivonka (ambasador Czech w Moskwie – red.) został poinformowany, że dwudziestu pracowników ambasady zostało uznanych personae non grata. Mają opuścić terytorium naszego kraju do końca dnia 19 kwietnia 2021 roku" – napisano w oświadczeniu.
Czytaj też:
Szefowie dyplomacji państw V4 jednym głosem ws. Rosji