Tzw. Green Pass trzeba będzie pokazać wraz z biletem w czasie kontroli. Przepustkę taką wystawia się na podstawie szczepienia przeciw COVID-19, wyleczenia lub negatywnego wyniku testu z ostatnich 48 godzin.
Na mocy przepisów pasażer podróżujący bez takiej przepustki będzie musiał wysiąść na najbliższej stacji, a do tego czasu przebywać w specjalnie wyizolowanym miejscu.
Od początku września rozszerzone zostanie tym samym stosowanie przepustki covidowej, wymaganej obecnie przy wstępie do lokali gastronomicznych w zamkniętych pomieszczeniach, kin, teatrów, muzeów i zabytków, na basen, do siłowni, parków rozrywki, na imprezy sportowe i targowe.
Będzie ona też wymagana podczas podróży samolotem, autobusem dalekobieżnym, statkiem i promem. Najnowsze dane o przebiegu epidemii we Włoszech z soboty to 54 zgony na COVID-19 i 6860 nowych zakażeń koronawirusem, wykrytych w prawie 300 tysiącach testów.
Łączna liczba zgonów wzrosła do 129 056. Obecnie w szpitalach przebywa ponad 4600 osób, w tym 511 na oddziałach intensywnej terapii.
Instytut Służby Zdrowia odnotował wyraźny wzrost liczby zakażeń w regionach, w których zaszczepiono najmniej osób, czyli na Sycylii i Sardynii oraz w Toskanii.
Uniwersalny lek na COVID? "Nie ma mowy"
Nie ma mowy o uniwersalnym leku na COVID-19, bo to bardzo skomplikowana choroba i każda z jej czterech faz jest inna, a więc wymaga innej reakcji – powiedział prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych UM w Lublinie.
– Co to znaczy lek na COVID? Czy to jest lek, który we wczesnym etapie ma zahamować w ogóle rozwój choroby? Czy lek, który ma uzdrowić umierającego? Mówimy o chorobie tak skomplikowanej, o tak różnych etapach, że tu nie ma mowy o uniwersalnym leku – zastrzegł prof. Tomasiewicz, który jest członkiem Rady Medycznej ds. COVID-19 działającej przy Prezesie Rady Ministrów i wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Podkreślił też znaczenie czasu, w którym pacjent zgłasza się do lekarza po wystąpieniu pierwszych objawów choroby. „W różnej fazie się ludzie zgłaszają i w różnej fazie potrzebują interwencji. Nawet jeśli powstanie cudowny lek przeciwwirusowy, to jeśli pacjent zgłosi się w ostatniej - III lub IV fazie do lekarza - to ten lek mu w ogóle nie pomoże” – mówił Tomasiewicz i przypomniał podręcznikową zasadę działania leku, określanego mianem „przeciwwirusowy” - Powinno się go zastosować tuż po wykryciu zakażenia wirusem, po wystąpieniu pierwszych objawów, ale przed gwałtownym namnożeniem wirusa i ewentualnym rozwojem niekontrolowanej reakcji zapalnej zwanej „burzą cytokinową”.
Czytaj też:
Trzecia dawka szczepionki jest bezpieczna? Ekspert Rady Medycznej zabiera głos
Czytaj też:
"Czytam i oczom nie wierzę". Siarkowska: To misja zniszczenia sejmowej większości