Prawnicy Romana Polańskiego od lat starają się zakończyć sprawę gwałtu sprzed 40 lat. Wówczas Polański dopuścił się go wobec 16-letniej Samanthy Gailey. Reżyser przystał na warunki ugody zaproponowanej wówczas przez sąd, przyznał się do zarzucanych mu czynów i spędził 42 dni w zakładzie karnym. Jednak w obawie przed tym, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody, wyjechał ze Stanów Zjednoczonych tuż przed ogłoszeniem wyroku. Polański od lat mieszka we Francji, ale wciąż jest ścigany przez amerykański wymiar prawa. W zeszłym roku Sąd Najwyższy orzekł, że ekstradycja Polańskiego do USA byłaby „niedopuszczalna prawnie”.
Reżyser w ostatnim czasie zwrócił się do amerykańskiego sądu z prośbą o zakończenie trwającej 40 lat sprawy i pozwolenie na przyjazd do USA, aby mógł odwiedzić grób swojej żony Sharon Tate, zamordowanej w 1969 roku. Jednocześnie chciał gwarancji, że nie zostanie wówczas aresztowany. Na warunki Polańskiego nie zgadza się miejscowa prokuratura. „Oskarżony po raz kolejny próbuje dyktować warunki powrotu, bez ryzyka zatrzymania. Domaga się odpowiedzi, ale pojawi się tylko jeżeli będą mu odpowiadały” – czytamy w stanowisku prok. Jackie Lacey.
Czytaj też:
Ekstradycji Polańskiego nie będzie. Jest decyzja Sądu Najwyższego