Impact 22 – największe i najbardziej prestiżowe wydarzenie gospodarczo-technologiczne w Europie Środkowo-Wschodniej. W tym roku gospodarzem imprezy był Poznań, a jednym z uczestników – premier Mateusz Morawiecki. To jednak nie szef polskiego rządu był główną gwiazdą imprezy. Całe wydarzenie otwierał Yuval Noah Harari – izraelski historyk i pisarz, który w ciągu minionej dekady zrobił zawrotną karierę, stając się naczelnym ideologiem globalizmu oraz prorokiem świata, który ma wyłonić się po pandemii koronawirusa. Jego prace (przetłumaczone na ponad 60 języków i sprzedane w ponad 40 mln egzemplarzy) promują największe nazwiska demoliberalizmu: Klaus Schwab, Barack Obama, Mark Zuckerberg czy Bill Gates; Ridley Scott planuje ponoć ekranizację jednej z jego książek.
Związek Harariego ze światem globalnych elit jest oczywisty. Ci, których Rafał A. Ziemkiewicz swego czasu ochrzcił mianem „liberalistokracji”, bojąc się utraty dotychczasowych wpływów, wykorzystali pandemię COVID-19 do wielkiej ucieczki do przodu, czego dobitnym zobrazowaniem jest proces przyspieszonej federalizacji UE. Klaus Schwab, jeden z patronów Harariego, mówi wręcz o nastaniu nowej ery. Otóż założyciel Światowego Forum Ekonomicznego w Davos dzieli dzieje ludzkości na BC (Before Coronavirus) oraz AC (After Coronavirus), co jest wyraźnym odwołaniem, a zarazem próbą unieważnienia obowiązującej do tej pory periodyzacji dziejów względem narodzin Chrystusa. Koronawirus to Rubikon rozpoczynający nową epokę w dziejach ludzkości, a Harari ma być pierwszym prorokiem wyłaniającego się porządku.
Prorok Davos
Nie przypadkiem izraelski ideolog (tak chyba należy go określać) został zaproszony do wspomnianego Davos, gdzie przekonywał zebraną śmietankę demoliberalizmu, że globalizm jest jedyną drogą, jaka pozostała ludzkości. Ta prelekcja odbiła się szerokim echem w mediach, a sam Harari zaczął być po niej określany wręcz mianem „głównego doradcy Klausa Schwaba”.
W ostatnim czasie, częściowo na fali popularności Impact 22, głośno zrobiło się o Hararim również w Polsce. O ile jednak promocja jego osoby przez lewicowo-liberalne media nie była czymś zaskakującym, o tyle już dziwić może fakt, że jego manifest z Davos został opublikowany, a następnie promowany przez chadecki Klub Jagielloński (z kolei inny centro-prawicowy think tank, Nowa Konfederacja, sprzedaje książki Harariego w swej bibliotece).
Jeszcze bardziej niepokoi to, że szef polskiego rządu – wszak nominalnie konserwatywnego – spotkał się z naczelnym orędownikiem globalizmu i uznał to spotkanie za doskonałą sposobność do promocji swojej osoby. Po Impact 22 kancelaria premiera chwaliła się w mediach społecznościowych wspólnymi zdjęciami Mateusza Morawieckiego z izraelskim ideologiem. O czym panowie rozmawiali – nie wiemy. Najwyraźniej jednak Harari przestał być autorytetem wyłącznie lewej strony sceny politycznej i coraz większy wpływ wywiera również na prawicę. Żeby było zabawniej, wystąpienie Harariego ma być transmitowane na najbliższym Campusie Polska Rafała Trzaskowskiego. Jak widać, ten prorok globalizmu był w stanie pogodzić nawet zwaśnione strony polsko-polskiego sporu. W trakcie swojej prelekcji na wspomnianym wyżej Impact 22 Harari podkreślał potrzebę wypracowania „nowego porządku światowego”, który będzie zdolny zapobiec przyszłym wojnom i pandemiom oraz przeciwdziałać zagrożeniom ekologicznym. – Musimy myśleć w kategoriach szerszych niż europejskie – przekonywał historyk, podkreślając jednocześnie, że państwa narodowe powinny uznać prymat idei globalizmu, inaczej świat pogrąży się w chaosie. To miłe z jego strony, że w ogóle przyznaje suwerennym państwom prawo do istnienia. Nie zawsze tak było.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.