Niespełna trzyminutowe nagranie zarejestrowane przez podwodnego drona na głębokości 80 metrów pokazuje ogromne zniszczenia rurociągu w duńskiej wyłącznej strefie ekonomicznej.
Nadawca telewizyjny TV2 otrzymał pozwolenie od duńskiego urzędu morskiego na sfilmowanie dna Bałtyku w miejscu wybuchu, 20 kilometrów od południowego krańca wyspy Bornholm.
Zdaniem analityka wojskowego z Uniwersytetu w Kopenhadze Jensa Wenzela Kristoffersena ujawnione wideo świadczy o tym, że "niewątpliwie mamy do czynienia z aktem sabotażu". Jego zdaniem pierwszą i drugą nitkę Nord Stream uszkodził "ten sam podmiot".
Kto i po co wysadził Nord Stream?
26 września w systemie rurociągów Nord Stream 1 (NS1) i Nord Stream 2 (NS2) doszło do eksplozji i wycieku gazu w czterech miejscach jednocześnie. Władze Niemiec, Danii i Szwecji nie wykluczyły sabotażu jako przyczyny, natomiast Rosja uznała to za "akt międzynarodowego terroryzmu" – prezydent Władimir Putin wprost obarczył odpowiedzialnością Zachód.
W momencie wybuchu oba gazociągi nie przesyłały gazu do Niemiec – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Berlin w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji.
Na początku listopada spółka Nord Stream AG, operator gazociągu, poinformowała o zakończeniu wstępnego zbierania danych w miejscu uszkodzenia pierwszej nitki gazociągu Nord Stream w wyłącznej strefie ekonomicznej Szwecji. Według wstępnych wyników oględzin miejsca uszkodzenia, na dnie morskim w odległości około 248 m odnaleziono kratery o głębokości od 3 do 5 metrów.
18 listopada szwedzka prokuratura podała, że na miejscu odnaleziono ślady materiałów wybuchowych.
Czytaj też:
Prezydent Serbii o Nord Stream: Każdy wie, kto to zrobił, ale wszyscy milczą