Mroczna turystyka. Podróż za jedną śmierć
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

Mroczna turystyka. Podróż za jedną śmierć

Dodano: 
Przed rosyjską agresją popularnością cieszyły się wycieczki do Strefy Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej
Przed rosyjską agresją popularnością cieszyły się wycieczki do Strefy Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej Źródło: FOT. VINCENT MUNDY/BLOOMBERG/GETTY IMAGES
Elektrownia w Czarnobylu, miejsca zbrodni wojennych w Buczy, Las Samobójców w Japonii, dom strachów, w którym można dobrowolnie poddać się torturom. Dla niektórych to wymarzone podróżnicze destynacje.

K iedy wyobrażamy sobie urlop, do głowy przychodzą słoneczne plaże i beztroski odpoczynek. Ale podróże to nie zawsze coś wesołego. Czasami wręcz przeciwnie” – tymi słowami ukraińskie biuro podróży Visit Tour parę miesięcy temu zapowiedziało przygotowanie oferty dla fanów tzw. mrocznej turystyki (dark tourism). Tym terminem określany jest oryginalny, ekstremalny rodzaj podróżowania, polegający na odwiedzaniu miejsc niebezpiecznych bądź związanych ze śmiercią. Jak nietrudno się domyślić, w przypadku Ukrainy chodzi o miejsca naznaczone inwazją rosyjską. Visit Tour oferuje wycieczkę po „miastach wyzwolonych spod rosyjskiej okupacji”. Chodzi o Buczę, Irpień, Hostomel, Borodiankę, wieś Romaniwkę. Oferta kierowana jest teoretycznie do dziennikarzy, oficjalnych delegacji, misji dyplomatycznych czy liderów opinii, ale w praktyce wykupić ją może każdy. Z własnym transportem kosztuje 70 euro za godzinę, z wynajmem transportu – 295 euro za pięć– sześć godzin wycieczki.

Jak można przeczytać na stronie internetowej biura, pomysł, by otworzyć się na mroczną turystykę, narodził się po tym, jak Buczę, Irpień i inne zniszczone w trakcie działań wojennych podkijowskie miasta odwiedzili „światowi liderzy […], a także ogólnoświatowe gwiazdy”. Niezależnie zaś od politycznych delegacji do miejscowości tych codziennie przybywają setki dziennikarzy. „Zrozumieliśmy, że ludzie nieobojętni chcą zobaczyć ślady wojny na własne oczy. Żeby opowiedzieć światu prawdę, [opowiedzieć], jaką cenę nasz kraj płaci za niepodległość, […] powstał pomysł, by opracować wycieczki do tych dzielnych miast” – mówi CEO Visit Ukraine Anton Taranenko. Jego wypowiedź cytuje strona internetowa biura. Taranenko niejako usprawiedliwia kontrowersyjny pomysł, wpisując wycieczki do Buczy w tradycję ukraińskiej turystyki: „W pewnym momencie miejscem pielgrzymek turystów były pola bitew drugiej wojny światowej. Następnie Czarnobyl.

Całość dostępna jest w 51/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także