Miedwiediew o wybuchu Nord Stream. "Amerykańska propaganda"

Miedwiediew o wybuchu Nord Stream. "Amerykańska propaganda"

Dodano: 
Dmitrij Miedwiediew, były prezydent i były premier Rosji
Dmitrij Miedwiediew, były prezydent i były premier RosjiŹródło:PAP/EPA / SPUTNIK POOL
Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew skomentował doniesienia mediów, że to ukraińscy dywersanci zniszczyli gazociąg Nord Stream.

Jak donosi "New York Times" i "The Times", wiadomości wywiadowcze Stanów Zjednoczonych wskazują, że za atakiem na Nord Stream może stać ukraińska grupa. Jednocześnie źródło, na które powołuje się "NYT", zauważa, że wywiad nie wskazuje na udział prezydenta Wołodymyra Zełenskiego ani ukraińskich urzędników w sabotażu na gazociągu. Oznacza to, że jeśli faktycznie to grupa doprowadziła do wybuchów na NS, to działała bez instrukcji z Kijowa.

Miedwiediew o ataku na Nord Stream

Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew odniósł się do tych doniesień w mediach społecznościowych. Jak wskazuje były prezydent, niemożliwe jest, aby ataku dokonała "grupa proukraińska", niezwiązana z Kijowem.

"To ignorancka amerykańska propaganda" – pisze Miedwiediew. "To musieliby być samotni komandosi walczący z przeklętami Moskalami. Jakieś niesławne bękarty, ratujące świat" – dodał polityk.

"Udali się tam, zanurkowali w morzu, wysadzili dwa ogromne gazociągi na dnie morza i zniknęli przy zachodzącym słońcu. Niezauważeni. Na morzu pełnym statków NATO i zaśmieconym przez międzynarodowej systemy śledzące" – kpi dalej były prezydent.

Jak tłumaczy polityk, poprzednia "wersja" promowana przez Zachód, wskazująca na rosyjskie powiązania osób odpowiedzialnych za zniszczenie Nord Stream, nie została przyjęta i dlatego media promują teraz informacje o "proukraińskiej grupie", która nie ma jednak powiązań z władzami w Kijowie.

Wybuchy gazociągu Nord Stream

26 września ub.r. w systemie rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło do eksplozji i wycieku gazu w czterech miejscach jednocześnie. Władze Niemiec, Danii i Szwecji nie wykluczyły sabotażu jako przyczyny, natomiast Rosja uznała to za "akt międzynarodowego terroryzmu", a prezydent Władimir Putin wprost obarczył Zachód odpowiedzialnością za wszystko.

W momencie wybuchu oba gazociągi nie przesyłały gazu do Niemiec – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Berlin w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji.

Kijów zdecydowanie odcina się od doniesień medialnych, że to proukraińska grupa stała za zniszczeniem infrastruktury Nord Stream. Głos w tej sprawie zabrał m.in. doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Michaił Podolak.

Czytaj też:
Zacharowa drwi: Ustalą, że Nord Stream zniszczył delfin-zamachowiec
Czytaj też:
Pieskow o sprawie Nord Stream: To pachnie kryminałem

Źródło: TASS
Czytaj także