"Mam pozytywny wynik testu na obecność COVID-19 i dlatego niestety będę musiał przełożyć moją wizytę w Chinach. Czuję się dobrze i nie mam żadnych objawów" – poinformował Borrell na Twitterze. Unijny urzędnik miał przebywać w Pekinie od czwartku do soboty.
Zapowiadając wyjazd do Chin, Josep Borrell zadeklarował, że współpraca Pekinu z Moskwą ma swoje granice, pomimo oficjalnej retoryki głoszącej coś przeciwnego. Podkreślił, że od Chin, jako stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ, oczekuje się działań na rzecz ochrony porządku międzynarodowego opartego na prawie. Dodał, że Chiny mają moralne zobowiązania i nie mogą stać po stronie agresora.
Macron w Chinach. Wielki zawód
Niedawno wizytę w Chinach zakończyła przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, która pojechała tam wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
"W swojej wyobraźni prezydent Macron miał nadzieję podkreślić europejską jedność, zabierając ze sobą przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen do Chin. W rzeczywistości podczas pobytu na chińskiej ziemi osłabił europejską jedność. Kiedy von der Leyen ostrzegła Pekin, by utrzymywał pokój w Cieśninie Tajwańskiej przed powszechnie oczekiwaną eskalacją (która rzeczywiście nastąpiła), Macron odrzucił te obawy, mówiąc POLITICO, że Francja nie pójdzie w ślady USA w kwestii bezpieczeństwa Tajwanu. Kiedy von der Leyen podkreśliła potrzebę zmniejszenia ryzyka przez UE, Macron był zajęty sprzedażą francuskich biznesplanów przywódcy Chin Xi Jinpingowi. Kiedy Macron został ugoszczony państwową kolacją i poczęstowany herbatą podczas spotkania z cztery oczy z Xi, von der Leyen została publicznie ukazana jako grająca drugie skrzypce – bez towarzystwa żadnego z przedstawicieli Xi weszła samotnie po schodach przed Wielką Salą w Pekinie, szukając wejścia na oficjalne rozmowy. Rola UE była w minimalnym stopniu opisywana w chińskiej prasie, w przeciwieństwie do statusu przyjaznego, bohaterskiego przywódcy, którym cieszy się teraz Macron" – relacjonuje POLITICO.
Czytaj też:
Charles Michel poparł Macrona. Domaga się "strategicznej autonomii" UE