Informuje o tym "The Moscow Times" za redakcją "Niżegorodskiej Prawdy", która powołuje się na źródła w rosyjskich organach ścigania.
Według tych doniesień mężczyzna był pijany i pokłócił się z żoną. Następnie dźgnął ją nożem w obecności jej synów w wieku 6 i 7 lat. Po tym wezwał karetkę pogotowia, ale kobieta zmarła przed przybyciem lekarzy. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa.
41-letni Aleksander wrócił z wojny na Ukrainie do domu na wakacje. Na front udał się jako ochotnik. Jego sąsiad powiedział dziennikarzom, że wcześniej "dużo pił", a "policja przychodziła pięć razy dziennie".
Chłopcy mogą trafić do domu dziecka
Zmarła kobieta zostanie pochowana 20 kwietnia. Początkowo pieniądze na pogrzeb zbierano w klasie jednego z jej dzieci, ponieważ krewni ofiary odmówili pokrycia kosztów pochówku. Później pojawili się członkowie rodziny oskarżonego i obiecali, że za wszystko zapłacą.
Los samych dzieci pozostaje nieznany. Z dostępnych na ten moment informacji wynika, że nikt z krewnych nie chciał ich zabrać, więc chłopcy mogą trafić do domu dziecka. Decyzję podejmą władze.
Trauma po wojnie na Ukrainie
Kobieta jest co najmniej piątą ofiarą żołnierza, który wrócił z wojny. W tym tygodniu w Osetii Południowej były najemnik Grupy Wagnera Gieorgij Siukajew zadźgał nożem Sosłana Walijewa, 38-letniego niepełnosprawnego z porażeniem mózgowym. Pod koniec marca w rejonie kirowskim zatrzymano zwolnionego z więzienia wagnerowca Iwana Rossomachina za zabójstwo sąsiada.
W zeszłym roku doszło do dwóch kolejnych morderstw. W październiku sąd skazał Siergieja Korszunowa na osiem lat kolonii o zaostrzonym rygorze za zasztyletowanie kolegi, a w Udmurcji Siergiej Batujew udusił swojego przyjaciela, a fragmentami jego zwłok chciał nakarmić świnie.
Czytaj też:
Putin ułaskawił 5 tys. skazańców z Grupy Wagnera. Wracają z Ukrainy