Niewykluczone, że ta sprawa potoczyłaby się zupełnie inaczej – nie byłoby o niej tak głośno – gdyby nie telefon, który rodzina państwa Orlandi odebrała kilka dni po zaginięciu 15-letniej Emanueli. Męski głos po drugiej stronie słuchawki poinformował bliskich dziewczynki, że ich Emanuela wróci do rodziny, o ile wcześniej Mehmet Ali Ağca zostanie wypuszczony z więzienia. Był to pierwszy z całej serii zwrotów akcji, które już od 40 lat nie dają spokoju rodzinie zaginionej (jej 93-letniej matce i czworgu rodzeństwa). Tą tajemniczą sprawą kryminalną żyją też całe Włochy, a od jesieni zeszłego roku miliony ludzi na całym świecie mogły się o niej dowiedzieć za sprawą miniserialu Netflixa. Ostatnim miejscem, gdzie była widziana 15-latka, był przystanek autobusowy obok gmachu senatu w centrum Rzymu. Był 22 czerwca 1983 r., Emanuela Orlandi wracała właśnie z lekcji gry na flecie. Jeszcze tylko zdążyła zatelefonować do domu – odebrała jej siostra – i powiedzieć, że spóźni się, bo autobus nie przyjeżdża. Od tego momentu nie ma po niej śladu, Emanuela zapadła się pod ziemię. Jej zaginięcie wywołało ogromne poruszenie w Watykanie, gdzie nastolatka mieszkała z rodziną. Państwo Orlandi byli obywatelami tego państwa – ojciec Ercole Orlandi był pracownikiem Prefektury Domu Papieskiego.
Otwieranie grobu
Zdjęcie Emanueli z przepaską na czole znają całe Włochy. Na temat jej poszukiwań i śledztwa powstały niezliczone reportaże, programy telewizyjne, wywiady i książki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.