Ławrow: To nie Rosja, ale Zachód grozi stale wojną nuklearną

Ławrow: To nie Rosja, ale Zachód grozi stale wojną nuklearną

Dodano: 
Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow
Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow Źródło:PAP/EPA / ALEXANDER ZEMLIANICHENKO
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow stwierdził, że to nie Rosja, ale kraje Zachodu, stale straszą wybuchem wojny nuklearnej.

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow uważa, że to kraje zachodnie, a nie prezydent Rosji Władimir Putin, grożą użyciem broni nuklearnej.

– Zawsze mówią tylko tyle, że Putin grozi użyciem bomby atomowej, chociaż nic takiego nigdy nie zostało powiedziane – w przeciwieństwie do Europejczyków i Amerykanów. Sami Niemcy powiedzieli: "Putin musi wiedzieć, że my też mamy broń nuklearną" – mówił Ławrow podczas briefingu prasowego.

Stwierdził, że tak było "wiele razy". – Były premier Wielkiej Brytanii powiedział, że "bez wahania nacisnąłby ten przycisk" – wskazywał minister.

Ukraińska Prawda przypomina, iż "Rosja wielokrotnie groziła światu nuklearną apokalipsą. Najczęściej odbywa się to poprzez wypowiedzi Dmitrija Miedwiediewa, szefa Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej". Miedwiediew stwierdził we wrześniu 2022 roku, że starania Ukrainy o członkostwo w NATO przyspieszą wybuch III wojny światowej.

Z kolei w lipcu 2023 roku polityk twierdził, że wojny nuklearnej uda się uniknąć, jeśli Zachód spełni wszystkie żądania Rosji. Dodatkowo bezpośrednio groził użyciem broni nuklearnej w przypadku udanej ukraińskiej kontrofensywy. W sierpniu groził światu "apokalipsą atomową" po ukraińskich atakach na Rosjan na Krymie.

Wyciekły tajne plany niemieckiej armii. "Nasilenie antyrosyjskiej histerii"

Kilka dni temu niemiecki dziennik "Bild" poinformował, że Bundeswehra opracowała scenariusz szkoleniowy, który przewiduje, że w krótkim czasie dojdzie do eskalacji w relacjach NATO – Rosja. Plan Bundeswehry, do którego dotarł "Bild", zakłada m.in., że z początkiem 2025 r. Kreml rozmieści na Białorusi dwie dywizje pancerne i dywizję strzelców zmotoryzowanych, liczące łącznie ponad 70 tys. żołnierzy. Polska i państwa bałtyckie zwołają posiedzenie Rady NATO i ogłoszą, że są zagrożone atakiem ze strony Federacji Rosyjskiej. Sojusz Północnoatlantycki przeniesie na wschodnią flankę blisko 300 tys. personelu wojskowego, w tym 30 tys. żołnierzy niemieckiej armii. NATO zdecyduje się na działania odstraszające.

Bliski współpracownik prezydenta Rosji Władimira Putina, Siergiej Mironow, wysłał wiadomość do pracowników "Bilda". "Jedynym celem dowódców Bundeswehry jest nasilenie antyrosyjskiej histerii i stłumienie głosów tych, którzy wzywają do zaprzestania promowania neonazistów na Ukrainie i przejścia do rozsądnego dialogu z Rosją" – napisał rosyjski polityk.

"Rosyjska enklawa na mapie Europy naprawdę działa im na nerwy. Podobno i oni należą do grona autorów publikacji w niemieckiej prasie, którzy marzą o zemście i »powrocie Prus Wschodnich«" – zwrócił się do autorów tekstu w dzienniku "Bild" Siergiej Mironow.

"Każda próba blokady lub nawet ataku na obwód królewiecki nieuchronnie doprowadzi do militarnego starcia z Rosją. To jest prawdziwa czerwona linia, a raczej czerwony przycisk: po jego kliknięciu Zachód nieuchronnie zmusi Rosję do odwetu" – stwierdził współpracownik Putina. I zagrodził, że Federacja Rosyjska, jako "mocarstwo nuklearne", użyje "wszystkich dostępnych sił i środków do obrony swojego terytorium".

Czytaj też:
Doktryna Gierasimowa w praktyce. Ukraiński wywiad ostrzega
Czytaj też:
"Śniadanie Ukraińskie" w Davos. Prezydent: Putin postanowił podpalić świat

Źródło: pravda.com.ua/Interfax/DW/"Bild"
Czytaj także