USA: Najliczniejszą kategorią osoby bez przynależności religijnej

USA: Najliczniejszą kategorią osoby bez przynależności religijnej

Dodano: 
Krzyż, zdjęcie ilustracyjne
Krzyż, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay
Osoby bez przynależności religijnej stanowią obecnie w Stanach Zjednoczonych najliczniejszą grupę – podano w najnowszym raporcie amerykańskiego instytutu Pew Research Center, który zapytał Amerykanów o ich wyznanie.

Z danych opublikowanych 24 stycznia wynika, że osoby nie deklarujące przynależności religijnej stanowią obecnie 28 proc. mieszkańców USA, wyprzedzając kolejną co do wielkości grupę – katolików stanowiących 20 proc.

Wzrasta liczba ateistów

Najnowsze dane potwierdzają tendencję długoterminową. Odsetek osób bez przynależności religijnej niemal się podwoił od roku 2007, kiedy wynosił 16 proc. Według Pew Research Center, wzrost ten spowodował nie tylko zmniejszenie uczestnictwa w życiu religijnym, ale także spadek zaangażowania obywatelskiego, ponieważ osoby niewierzące rzadziej głosują, rzadziej pracują jako wolontariusze lub mają silne grupy przyjaciół czy wspólnot.

Chociaż osoby te nie deklarują przynależności do konkretnego Kościoła czy grupy wyznaniowej i znacznie rzadziej uczęszczają na nabożeństwa, nie wszystkie są ateistami. Tylko 17 proc. z nich określa się jako ateiści, podczas gdy 20 proc. określa się jako agnostycy. Większość z nich – 63 proc. uważa siebie za obojętnych.

Większość osób bez przynależności religijnej, 69 proc. nadal wierzy w Boga, choć tylko 13 proc. z nich wierzy w Boga opisanego w Biblii. Ponadto 49 proc. twierdzi, że są uduchowieni lub, że duchowość jest dla nich bardzo ważna.

Średnio osoby bez przynależności religijnej są młodsze niż osoby wierzące – 69 proc. z nich ma mniej niż 50 lat, podczas gdy tylko 45 proc. osób wierzących ma mniej niż 50 lat.

Podczas gdy ateiści i agnostycy zazwyczaj osiągają wyższy poziom wykształcenia niż osoby religijne, to osoby obojętne mają zwykle niższe wykształcenie, przy czym 27 proc. z nich ukończyło koledż w porównaniu z 34 proc. osób religijnych.

Według amerykańskiego instytutu większość osób bez przynależności religijnej – 67 proc. jako powód nieutożsamiania się z religią podaje niewiarę i sceptycyzm.

Nieco ponad połowa, 55 proc. twierdzi, że nie jest religijna, ponieważ nie lubi organizacji religijnych lub ma złe doświadczenia z ludźmi wierzącymi, podczas gdy 44 proc. twierdzi, że nie potrzebuje religii lub nie ma na nią czasu.

Prawie połowa osób bez przynależności religijnej (43 proc.) uważa, że zorganizowana religia przynosi więcej szkody niż pożytku.

Jednocześnie jednak 56 proc. osób niewierzących uważa, że nauka ma pewne ograniczenia i że są rzeczy, których nie jest ona w stanie wyjaśnić. Jest to połączone z faktem, że połowa z nich twierdzi, iż duchowość jest dla nich bardzo ważna, a wielu wierzy, że zwierzęta i przyroda, jak na przykład góry i drzewa, mają „duchy lub duchowe energie”.

Większość osób bez przynależności religijnej (83 proc.) twierdzi, że wskaźnikiem moralności jest dla nich chęć, by nie krzywdzić ludzi, podczas gdy 82 proc. twierdzi, że logika i rozsądek również są dla nich kompasem moralnym. Mimo to znacznie rzadziej angażują się w wolontariat – 17 proc. twierdzi, że było wolontariuszami w ciągu ostatniego roku, podczas gdy 27 proc. osób wierzących twierdzi, że ostatnio było wolontariuszami.

Osoby bez przynależności religijnej są również znacznie mniej skłonne do głosowania, przy czym 39 proc. z nich stwierdziło, że brało udział w wyborach w 2022 r., w porównaniu z 51 proc. Amerykanów deklarujących się jako osoby wierzące.

Pew Research Center zauważa również, że osoby te są zazwyczaj „mniej zadowolone ze swoich wspólnot lokalnych i mniej zadowolone ze swojego życia społecznego”.

Potrzeba dalszych badań

Michael Pakaluk, profesor badań społecznych i biznesu na Katolickim Uniwersytecie Ameryki, powiedział agencji CNA, że raport Pew ledwie dotknął kwestię wpływu wzrostu liczby osób nieutożsamiających się z żadną religią na społeczeństwo i że wpływ ten „nie będzie dobry”.

Jako szczególnie niepokojący wskazał fakt, że osoby neutralne religijnie są mniej zaangażowane w swoje społeczności oraz w projekt przyswajania cywilizacji i przekazywania jej następnym pokoleniom. Przypomniał, że „kiedy tracimy z oczu Stwórcę, tracimy również z oczu stworzenie”. Sądzi też, że stały wzrost liczby osób niezaangażowanych religijnie jest bezpośrednią konsekwencją zsekularyzowanej edukacji, w tym słabej edukacji religijnej w większości szkół wyższych i uniwersytetów związanych z poszczególnymi wyznaniami oraz traumy i następstw plagi rozwodów. Pomimo tych zagrożeń jest to jego zdaniem świetny czas na ewangelizację.

Według Pew, większość osób bez przynależności religijnej w USA została wychowana jako chrześcijanie, ale obecnie czują się odłączeni od instytucji religijnych. W świetle tego Pakaluk dostrzega potrzebę solidnej edukacji religijnej, aby odwrócić tę tendencję. Wskazał na konieczność zapamiętywania treści wiary oraz kontaktu z Pismem św.

Czytaj też:
Kościół inkluzywnej totalności. Czas na tęczowy ekumenizm?
Czytaj też:
Kard. Koch: Chrześcijaństwo w Europie jest w sytuacji krytycznej

Źródło: KAI
Czytaj także