Eskalacja drogą do zwycięstwa
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Eskalacja drogą do zwycięstwa

Dodano: 
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i prezydent USA Joe Biden
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i prezydent USA Joe Biden Źródło: PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS
Podczas szczytu NATO prezydent Joe Biden złożył kilka deklaracji. Po pierwsze, powiedział, że Rosja przegrywa wojnę na Ukrainie; po drugie, stwierdził, że Ukraina otrzyma kolejną, ogromną pomoc militarną z USA; po trzecie zaś, dodał, że Putin nie zmienił swojego celu i wciąż chce całkowitego podporządkowania Ukrainy i wymazania tego państwa z mapy świata. Według Bidena, siły rosyjskie nie zatrzymają się na Ukrainie i zapewne zaatakują NATO.

Wszystkie te twierdzenia przyjmowane są przez polskich polityków – zarówno obecnie, jak i poprzednio rządzących – z dobrodziejstwem inwentarza. Co ciekawe, nie poddaje się ich naturalnej i koniecznej analizie. Tak jakby można było uznać, że wypowiedzi Bidena, który jeszcze kilkanaście dni wcześniej pokazał, że traci kontakt z rzeczywistością i cierpi na daleko posuniętą demencję, można było traktować poważnie. Tak jakby dało się te deklaracje oderwać od prostego i banalnego faktu, a mianowicie, że w listopadzie w USA odbędą się wybory prezydenckie i Biden, o ile w nich wystartuje, musi do tego momentu udowadniać, że jego polityka na Ukrainie jest skuteczna. Aby wygrać w USA, Biden musi robić wrażenie silnego i stanowczego. Im lepiej zatem widać słabość Bidena człowieka, tym śmielsze i bardziej buńczuczne deklaracje muszą padać, żeby tym lepiej przykryć smutną prawdę o starym i zniedołężniałym polityku. Zresztą nawet jego ewentualna podmiana na bardziej żwawego i zdrowego demokratę niewiele teraz by zmieniła: do listopada USA muszą trzymać się obecnej linii.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także