Oba obozy pozornie zatrzymały się na swoich stanowiskach. Zwolennicy płynnej płci sportowej (w jedną – na razie? – stronę) po pierwszym nokdaunie wstali oraz zaczynają kontratakować i w sprawie bokserek (nie chodzi tu bynajmniej o gacie luźne w kroku) wyszło, że za wszystkim stoi… Putin.
Tak. A co wyście myśleli? Wiadomo, że jak coś się uwstecznia, to musi być on. To on, za pomocą opanowanego przez siebie IBA (Międzynarodowego Związku Bokserskiego), stanął na drodze bokserek z jabłkiem Adama, gdy te zapragnęły zrealizować się w nowej, tym razem legalnej, roli damskiego boksera. Na czele tej organizacji stoi bowiem człowiek o wiele mówiącym nazwisku Kremlow (tak się wymawia), dla niepoznaki tylko pisanego jako Kremlev (rusycysty nie nabierzecie!).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.