Po podliczeniu 98 proc. głosów Sandu prowadzi w pierwszej turze z wynikiem 41,86 proc. Na jej rywala, prorosyjskiego kandydata Oleksandra Stoyanoglo głosowało 26,32 proc. wyborców Na trzecim miejscu znalazł Renato Usatiy – 13,78 proc. Wyniki oznaczają, że najprawdopodobniej odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich, którą zaplanowano na 3 listopada.
Wyrównane wyniki referendum
Jeśli chodzi o referendum w sprawie przystąpienia do UE, to po przeliczeniu 98 proc. głosów zdania obywateli są równo podzielone – 50,10 proc. głosowało przeciw, a 49,90 proc. – za. Analitycy wskazują że szala zwycięstwa może przechylić się na korzyść zwolenników eurointegracji. Głosy przedstawicieli mołdawskiej diaspory, którzy opowiadają się głównie za UE, nie zostały jeszcze bowiem w pełni zliczone.
Prezydent Mołdawii Maia Sandu stwierdziła, że w trakcie niedzielnych wyborów doszło do "bezprecedensowej” ingerencji z zewnątrz. W swoim przemówieniu do Mołdawian Sandu stwierdziła, że istnieją "wyraźne dowody” na to, że gangi przestępcze współpracujące z siłami zagranicznymi wrogimi interesom Mołdawii próbowały kupić 300 000 głosów.
– Ich celem było podważenie procesu demokratycznego. Ich zamiarem było sianie strachu i paniki w społeczeństwie. Czekamy na ostateczne wyniki i odpowiemy stanowczymi decyzjami – powiedziała.
Sondaże przed głosowaniem pokazywały, że większość Mołdawian opowiada się za przystąpieniem do Unii Europejskiej. Jednocześnie co najmniej pięciu kandydatów na prezydenta wezwało swoich zwolenników do bojkotu referendum lub głosowania na "nie”, argumentując, że referendum jest fortelem mającym na celu wzmocnienie pozycji Sandu.
Władze podały, że Rosja zorganizowała "mafijną” siatkę, za pośrednictwem której płaciła Mołdawianom za głosowanie przeciwko przystąpieniu do UE oraz przeciwko prozachodniej prezydent Mai Sandu.
Czytaj też:
Przy granicy z Mołdawią zatrzymano 19 mężczyzn. Próbowali uciec z UkrainyCzytaj też:
Rosja straszy Mołdawię "niepokojami społecznymi". Chodzi o działalność Patriarchatu Moskiewskiego