Po tym jak Zgromadzenie Narodowe sprzeciwiło się jego decyzji, prezydent Korei Południowej Jun Suk Yeol zapowiedział zniesienie stanu wojennego, mimo że sam wprowadził go kilka godzin wcześniej. O sprawie poinformowała południowokoreańska agencja Yonhap.
Opozycja chce impeachmentu
Wnioskodawcy z Partii Demokratycznej przekonują, że głowa państwa poważnie naruszyła konstytucję, a wprowadzenie stanu wojennego w rzeczywistości stanowiło próbę prezydenta uniknięcia dochodzeń karnych wobec siebie.
Aby wniosek o impeachment został przyjęty konieczna jest większość dwóch trzecich głosów w parlamencie. Podpisało się pod nim 190 posłów opozycji i jeden niezależny. To z kolei oznacza, opozycja będzie musiała pozyskać osiem głosów z obozu rządzącego.
Wniosek prawdopodobnie zostanie poddany pod głosowanie w piątek lub sobotę.
Napięta sytuacja w Korei Południowej
Prezydent Jun Suk Yeol rządzi krajem zaledwie dwa lata, począwszy od 2022 r., kiedy to wygrał wybory z niewielką przewagą (0,7 proc.). Jednocześnie parlament Korei Południowej jest kontrolowany przez opozycję, co stwarza szczególne problemy głowie państwa w procesie wdrażania zapowiedzianych przez niego reform.
Niedawno opozycja obcięła budżet zaproponowany przez partię rządzącą i rząd, wzywając jednocześnie do postawienia w stan oskarżenia członków gabinetu Korei Południowej i samego prezydenta. Powodem są niejasności wokół małżonki prezydenta, która jest podejrzana o manipulacje akcjami.
Media przypominają, że w czasie stanu wojennego w Korei Południowej zawieszona jest działalność partii politycznych, a wszelka działalność polityczna – w ogóle – jest zakazana. Ponadto wszystkie środki masowego przekazu (mass media) znajdują się pod kontrolą państwa.
Czytaj też:
USA o sytuacji w Korei Południowej: Demokracja jest fundamentem