Embraer 190 linii lotniczych Azerbaijan Airlines, lecący z Baku do Groznego, rozbił się 25 grudnia w pobliżu Aktau w Kazachstanie. Na pokładzie samolotu znajdowało się 67 osób, w tym 62 pasażerów, głównie obywateli Azerbejdżanu oraz Rosji, Kazachstanu i Kirgistanu, a także pięciu członków załogi. Zginęło 38 osób.
Według źródeł agencji Reutera i stacji Euronews, przyczyną katastrofy mogła być rosyjska rakieta wystrzelona z systemu przeciwlotniczego Pancyr. Maszyna rozbiła się w czasie, gdy siły obrony powietrznej Federacji Rosyjskiej odpierały atak ukraińskich dronów na Grozny. – Zaobserwowaliśmy pewne oznaki wskazujące na to, że samolot mógł zostać strącony przez rosyjskie systemy obrony powietrznej – stwierdził rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby, oferując amerykańską pomoc w śledztwie. Z kolei linie Azerbaijan Airlines poinformowały w piątek, że według wstępnych ustaleń ich samolot pasażerski, który rozbił się w Kazachstanie, doświadczył "zewnętrznego oddziaływania fizycznego i technicznego".
Prezydent Azerbejdżanu potwierdza: Ostrzał
Prezydent Azerbejdżanu potwierdził, że samolot został ostrzelany z terytorium Rosji, w pobliżu Groznego, przez co piloci niemal stracili nad nim kontrolę. – Samolot Azerbaijan Airlines, który w środę rozbił się w okolicach miasta Aktau w Kazachstanie, został uszkodzony wskutek ostrzału z ziemi, z terytorium Rosji – powiedział w niedzielę Ilham Alijew, cytowany przez azerbejdżańską agencję prasową APA.
– Wiemy też, że samolot padł ofiarą działań urządzeń służących do prowadzenia wojny elektronicznej – dodał prezydent Azerbejdżanu. Jednocześnie podkreślił, że ostrzał nie był celowy. – Wszystkie szczegóły poznamy jednak dopiero po otwarciu czarnych skrzynek. Wiele kwestii do dziś pozostaje bez odpowiedzi, ale zostaną wyjaśnione – zaznaczył Ilham Alijew.
Czytaj też:
Katastrofa samolotu w Kazachstanie. Putin zabrał głos