JACEK PRZYBYLSKI: Prezydent Donald Trump zaskoczył świat, podejmując w pierwszych tygodniach urzędowania wiele bardzo stanowczych decyzji. Europejscy konserwatyści liczą na to, że zmiana w Białym Domu sprawi, iż łatwiej będzie im zwyciężyć w starciu z lewicą na Starym Kontynencie. Sądzi pan, że Trump rzeczywiście może pomóc w eksporcie prawicowych rządów?
BILL ROBINSON: Rzeczywiście w Ameryce i Amerykanach doszło do politycznego trzęsienia ziemi. Nie tylko sądzę więc, że prezydent Trump może pomóc w rozprzestrzenianiu się tej pięknej, ideologicznej zmiany, lecz także jestem przekonany, że ten proces już się rozpoczął. Już teraz coraz śmielej na europejskiej scenie politycznej występują tacy ludzie jak premier Węgier Viktor Orbán, premier Włoch Giorgia Meloni czy brytyjski polityk Nigel Farage. Istnieje już cała grupa supergwiazd. Nie określam ich mianem polityków, a polityków celebrytów, to bowiem głośni na całym świecie bojownicy walczący o radykalne zmiany w Europie. Nie mam więc żadnych wątpliwości, że w Europie będziemy obserwowali prawdziwą eksplozję nowego poczucia wolności i swobody i że Europejczycy będą się cieszyć z podobnej zmiany, którą przechodzi teraz Ameryka. Nasza walka też nie jest jeszcze skończona.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.