Wokół zawodnika z tureckimi korzeniami zrobiło się głośno po tym, jak w maju pozował do zdjęcia z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem i podarował mu koszulkę ze swoim nazwiskiem. Fotografia wywołała szereg negatywnych komentarzy.
"Mesut był przez lata przedstawiany jako symbol udanej asymilacji Turków urodzonych na niemieckiej ziemi. Okazało się że to nie takie proste. Stąd szok" – pisze publicysta "Do Rzeczy" Piotr Semka.
Özil stwierdził m.in., że "nie będzie dłużej robił za kozła ofiarnego z powodu braku kompetencji szefa DFB i jego nieumiejętności wykonywania dobrze swojej funkcji". Napisał też, że "ma dwa serca, jedno niemieckie i jedno tureckie", a jego matka stale go pouczała, żeby szanował miejsce, z którego pochodzi. Piłkarz ponadto oskarżył Reinharda Grindela, prezesa Niemieckiego Związku Piłki Nożnej, o rasizm.
Czytaj też:
To pogrążyło naszą kadrę? Reprezentanci Polski ofiarami afery GetBack?Czytaj też:
Mesut Özil odchodzi z reprezentacji Niemiec