Obrazoburca z Berlina
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Obrazoburca z Berlina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ernst Nolte
Ernst Nolte
„O przeszłości, która nie chce przeminąć” – ten jeden tekst Ernsta Noltego, zmarłego niedawno historyka z RFN, opublikowany w 1986 r. na łamach dziennika „FrankfurterAllgemeine Zeitung”, wywołał wieloletnią burzę w środowisku niemieckich historyków.

Dzisiaj, gdy główny bohater tamtych kontrowersji zmarł w sędziwym wieku 93 lat, warto zapytać, w jakim stopniu „Historikerstreit” – spór historyków sprzed 30 lat – zmienił niemieckie myślenie o ostatniej wojnie. Skąd brała się ostrość kontrowersji, które wywołał historyk z Berlina? Ernst Nolte był przedstawicielem rocznika 1923. Urodzony w Witten w rodzinie westfalskiego dyrektora szkoły powszechnej o antykomunistycznym nastawieniu. Jego lewicujący przeciwnicy przedstawiali go jak wytwór niemieckiego drobnomieszczaństwa „drżącego” w latach Weimaru przed czerwonym przewrotem. Jakby dla kpiarskiego potwierdzenia tych klisz sam Nolte wspominał po latach, jak w wieku siedmiu lat wpadła mu w ręce i wstrząsnęła nim komunistyczna książka dla dzieci – tłumaczenie z sowieckiego wydawnictwa – zwalczająca religię.

OSTANIEC Z EPOKI ADENAUERA

Był ocaleńcem z pokolenia wojennego wcielanego z zapałem do Wehrmachtu, które złożyło swe kości na polach bitew Hitlera od Libii do Stalingradu. Nolte miał szczęście – w 1941 r. zwolniono go od obowiązku służby wojskowej w związku z deformacją ręki. Gdy inni zdobywali Grecję lub szli na Moskwę – on mógł studiować filozofię i grekę na uniwersytetach w Berlinie, Münster i wreszcie we Fryburgu. Na tej ostatniej uczelni nie tylko stał się uczniem Martina Heideggera, lecz także z czasemprzyjacielem jego rodziny. Gdy mający za sobą epizod członkostwa w NSDAP filozof ukrywał się przez pewien czas po wojnie, bojąc się aresztowania ze strony francuskich sił okupacyjnych – Nolte przynosił mu potajemnie żywność do jego szwarcwaldzkiej kryjówki. Po wojnie krytycznie studiował marksizm i jednocześnie badał fenomen nazizmu. Nie był żadnym wyjątkiem. Całe generacje młodych Niemców zadawały sobie wtedy pytanie: Jak to w ogóle było możliwe? Był młodszy o pięć lat od kanclerza Helmuta Schmidta i cztery lata starszy od Günthera Grassa. To miało znaczenie – ukształtowała go jeszcze powojenna epoka konserwatyzmu kanclerza Konrada Adenauera. Tamta epoka odrzucała nazizm, ale czuła jednocześnie oddech jakże bliskiego imperium Stalina. W odróżnieniu od Grassa nie uległ pokusie, by stać się patronem dla zbuntowanej generacji rewolty 1968 r., która wykorzystała nazistowską przeszłość pokolenia ojców do zbudowania iluzji własnej nieomylności i wyższości moralnej.

fot. LOUIS MOUNIER/UE DES ARCHIVES/FORUM

Cały artykuł dostępny jest w 36/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także