Wyrażając swoje przerażenie, Rusin postanowiła poinstruować biednych białostoczan, co teraz powinni zrobić.
Po pierwsze poradziła im, by szli pod komisariaty oraz siedzibę prokuratury i żądali raportu z działań podjętych po marszu, po drugie nakazała iść pod siedzibę PiS, bo to on jest władzą i on za wszystko odpowiada (choć akurat Białymstokiem od lat rządzi prezydent związany z Platformą, ale skąd Kinga ma o tym wiedzieć), po trzecie poradziła mieszkańcom Białegostoku, by udali się też pod siedzibę archidiecezji i tam zaprotestowali.
"Aktywnie protestujcie przeciw złu wokół was. Obudźcie się wszyscy. Bo już żyjemy, jak się okazało, w kraju faszystowskich bojówek" – stwierdziła na koniec swojego dramatycznego apelu. Możecie go znaleźć na Instagramie między fotką z dzióbkiem a serią zdjęć z wakacji. Tak się walczy z faszyzmem. Zwłaszcza tym wyimaginowanym.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.