– Mnie to strasznie wkurza, bo nigdy w życiu sobie na twarzy nic nie robiłam. Miałam paraliż nerwu trójdzielnego, przez co czasami ta twarz po prostu wygląda nieregularnie – tłumaczy w wywiadzie dla portalu Newseria.
– Mam piękne policzki, dlatego że mam trochę za dużo kilogramów. Ale to nie wynika z tego, że sobie coś robiłam. Robią sobie te panie, które są za chude i muszą sobie coś zrobić, żeby nie być poważne na twarzy. No, albo d...a, albo twarz, zawsze to mówię, ja wybrałam twarz – dodaje.
Wolimy jednak, gdy pani Magda mówi o policzkach wołowych niż własnych. Wtedy jest bardziej wiarygodna.
Argument ostateczny
Przy okazji swojej irytacji dotyczącej plotek na temat poprawiania urody Magda Gessler dorzuciła jeszcze jeden koronny argument na to, że w żaden sposób swojej urody nie poprawiała. Stwierdziła, że nawet gdyby chciała, nie miałaby na to czasu!
– Ja po prostu na nic nie mam czasu. Latam ze spotkania na spotkanie, masaż jeden na tydzień to już jest wielki luksus. Nie mam w ogóle czasu na SPA, bardzo to przykre, ale prawdziwe – wyznaje.
Argument o braku czasu prawie nas przekonał. A potem doczytaliśmy, że obecny mąż pani Gessler jest chirurgiem. Medycyny estetycznej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.