"Bracia Gesslerowie – kręcimy lody”. Tak nazwano otwartą w 2015 r. warszawską cukiernię, którą firmowali słynni warszawscy restauratorzy. Brzmiało dwuznacznie. Lokal powstał bowiem trzy lata po tym, jak komornik z hukiem eksmitował Adama Gesslera z lokalu na warszawskiej Starówce. Prowadził tam Dom Restauracyjny Gessler i przez lata nie płacił czynszu, uznając, że w ten sposób potrąca sobie od miasta należne mu pieniądze za przeprowadzony tam remont. Przez kilkanaście lat urzędnicy nie potrafili nawet wyeksmitować biznesmena. Ba, dopiero po kilku latach odkryto, że w restauracji podawano alkohol, choć nie miała ona na to koncesji.
Budynek przy pl. Słonecznym, w którym otwarto lokal z nazwą o kręceniu lodów, brał też udział w kręceniu biznesem. To rodzinna nieruchomość Gesslerów, którą w 2004 r. odziedziczyli po zmarłym ojcu Zbigniewie (działaczu SD, pośle w PRL), czyli tym, który miał zapoczątkować wielkie tradycje restauracyjne rodu, choć restauracji akurat nie miał nigdy – miał za to dwie cukiernie w centrum stolicy i mały zakład na Bielanach. (...)
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.