Happy endem miało być niedopuszczenie do wyjścia z więzienia pedofila i zabójcy czterech chłopców. Tymczasem Mariusz Trynkiewicz w ubiegły wtorek po odsiadce 25 lat wyszedł na wolność. Nie wiadomo, jak długo będzie się nią cieszył. Dopiero 3 marca sąd rozstrzygnie, czy Trynkiewicz pozostanie wolny czy jednak zostanie uznany za osobę z zaburzeniami psychicznymi i będzie izolowany. Przez najbliższy miesiąc Trynkiewicz będzie jedną z najlepiej strzeżonych osób w kraju. Ryzyko, że znów kogoś skrzywdzi, jest porównywalne z tym, że ktoś postanowi dokonać na nim samosądu za jego potworne zbrodnie z przeszłości.
W USA wraz z wyjściem takiego zbrodniarza na wolność informacja o tym, gdzie przebywa, oraz aktualne jego zdjęcie trafiłyby do wszystkich okolicznych mieszkańców. – Społeczeństwo jest uprzedzone, że ktoś taki mieszka w okolicy, może go też obserwować i reagować – tłumaczył niedawno w „Do Rzeczy” Richard A. Grzybowski, ekspert policji z San Francisco. W Polsce tę rolę musiały wziąć na siebie tabloidy, które publikują różne wersje obecnego wyglądu zbrodniarza, dysponując jedynie jego dawnymi zdjęciami.
– To zbrodniarz, który powinien pozo- stać w izolacji, i mam nadzieję, że ostatecznie tak się stanie. Na razie zakończyła się pierwsza faza sprawy Trynkiewicza. Zakończyła się jego zwycięstwem, bo w tym wyścigu z czasem i państwem to on pierwszy dobiegł do mety, za którą była wolność – mówi „Do Rzeczy” kryminolog prof. Brunon Hołyst. (...)