Boją się, więc obszczekują”, „Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz. Jeszcze ostatni etap został” – to pierwsze z brzegu reakcje sympatyków Janusza Korwin-Mikkego na krytykę, jaka spadła na ich lidera po jego najnowszym wyskoku. W odwecie za opowiastki polityków Platformy o tym, że Korwin-Mikke pił wino z gwinta, oskarżył jednego z nich o gwałt na kelnerce. Potem tłumaczył, że na pomówienie odpowiedział kontrpomówieniem i tyle samo prawdy jest w jego stwierdzeniu o gwałcie, co w stwierdzeniu o piciu z gwinta.
Sympatycy Korwin-Mikkego nie widzą – albo udają, że nie widzą – że to zupełnie inny kaliber pomówienia. I że takie wypowiedzi, zwłaszcza w ustach polityka starającego się o mandat do europarlamentu, są niedopuszczalne oraz oddalają ich od wyborczego sukcesu. To reakcja typowa dla tego środowiska. Będą go bronić, choćby mówił najgłupsze i najbardziej skanda- liczne rzeczy, a do tego się cieszyć, że jego słowa oburzają innych. To znaczy, że znów dokopał jakimś lewakom, bo każdy, kto krytykuje Korwin-Mikkego, to lewak. (...)