Joanna Kluzik-Rostkowska, urzędująca minister, wprowadzająca właśnie krytykowaną reformę publicznego szkolnictwa, nie ma zaufania do tego szkolnictwa, skoro woli, by jej własne dzieci – po zwykłej podstawówce – poszły do prywatnych liceów. „Mieszkam na peryferiach Warszawy, do każdej szkoły trzeba dojechać. Uznałam, że skoro mają przemierzyć pół świata, to niech spróbują szczęścia w takich, które zmuszają do myślenia i krytycznego oglądu świata. [...] Szkoły, do których chodzą moje dzieci, to są szkoły, do których sama bym chciała chodzić. Współpracujące. Takie, w których patrzy się na ucznia indywidualnie, bo przecież każdy ma indywidualny rytm i warto to docenić” – mówiła Kluzik-Rostkowska w wywiadzie dla „Dużego Formatu". (...)
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda