Klasę hotelu poznaję po stopniu rozcieńczenia soku pomarańczowego serwowanego na śniadanie.
W podłych oberżach stosunek soku do wody ma się gdzieś mniej więcej jak 1 do 10. W trzech gwiazdkach bywa lepiej, w pięciogwiazdkowych sok w zasadzie powinien być świeżo wyciskany, jednak nie zawsze jest. Przy czym moje obserwacje, całkowicie osobiste (nie prowadziłam badań laboratoryjnych) nie odnoszą się do przybytków hotelowych jednego kraju. Jestem wyjadaczem hotelowym i nawet wiedząc, że hotel jest warunkiem sine qua non podróżowania, muszę przyznać, że współczuję gwiazdom muzycznym, które pół życia spędzają w hotelowych łóżkach. Nawet za celebryckie honorarium bym nie chciała.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.