Sebastian Rybarczyk był niezwykle otwartym i pogodnym człowiekiem. Będzie mi go brakować jak rzadko
kogo. Był jakby częścią mnie.
Sebastiana poznałem bodaj na przełomie roku 1988 i 1989. Było już na pewno po kapitulacji strajkowej w sierpniu 1988 r. i zainicjowaniu rozmów w Magdalence. Obaj byliśmy zaangażowani w konspirację antykomunistyczną w szeregach Federacji Młodzieży Walczącej. Jednak słowo „byliśmy” jest tu mylące, ponieważ „Seba”, pomimo tego że był zaledwie rok starszy ode mnie, już wówczas był legendą, a ja wciąż żółtodziobem w FMW.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.