Pisze Paweł Sołtys w jednym z najbardziej poruszających opowiadań z debiutanckiego tomu "Mikrotyki":
Kobieta, z którą miałem się spotkać, już raczej nie przyjdzie. Nie chce mi się nawet do niej dzwonić, sprawy potrafią cichnąć i zamierać. Kończy się pora na lunch, w ruch idą serwetki, karty płatnicze i monety w napiwkach. Dwa głośniki z pomarańczowymi znaczkami JBL sugerują, że love, love will tear us apart again, ale bez przekonania. To nie Ian Curtis, tylko jakaś smoothjazzowa przeróbka. Pewne sprawy cichną i zamierają, stają się smoothjazzowymi coverami, elegancką parszywką. Jestem bez okularów, więc przesiadam się bliżej, zamawiam alkohol, pierwszy raz od dwóch miesięcy. Na chybił trafił, bo nie wiem, co powinno się pić w takim momencie.
Za chwilę nastąpi przesilenie: bohater natknie się na człowieka niewidzianego od 20 lat i przyjdzie świetna coda opowiadania, w której usłyszeć będzie można wpośród wielu innych głosów i echo "Oplutego" Marcina Świetlickiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.