Też mi nowość, mają prawo obruszyć się czytelnicy. Od tego jest, przecież nie od informowania. Niekiedy jednak manipulacje osiągają taki poziom, że mogą zaskakiwać. Chociaż może nie powinny.
Tydzień temu organ Michnika zamieścił wywiad z nowym prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem. Zaopatrzył go notką:
„Zaprzysiężony w grudniu 2014 r. Iohannis sprząta bałagan pozostawiony przez poprzednika Traiana Băsescu. Pod jego rządami krajem wstrząsały skandale korupcyjne, w które była zamieszana nawet rodzina głowy państwa. Pochodzący z mniejszości niemieckiej Iohannis opowiada się za zacieśnieniem współpracy z USA, a także z Polską”.
Czytelnik czyta to jako obiektywną informację, która potrzebna jest do zrozumienia wywiadu. Tyle że rzeczywistość jest dokładnym przeciwieństwem tego, jak przedstawia ją „Wyborcza”.
Priorytetem Băsescu, już w pierwszej kampanii prezydenckiej, była walka z korupcją. Korupcją, która stała się wyznacznikiem „systemu Iliescu”, jak ze względu na patrona nazwany został rumuński postkomunizm. Chodzi o pierwszego prezydenta po upadku Ceaușescu, lidera partii socjaldemokratycznej PSD, w którą przeistoczyła się partia komunistyczna. Konkurentem Băsescu w wyborach 2004 r. był ówczesny premier i szef PSD Adrian Năstase. Dziś polityk ten odsiaduje już drugi wyrok za korupcję.
Băsescu zrealizował swoje hasła wyborcze. Rząd, który powstał pod jego patronatem, dokonał gruntownej reformy wymiaru sprawiedliwości. To dlatego na ławę oskarżonych trafiają kolejni przedstawiciele rumuńskiego postkomunistycznego establishmentu. Kilka miesięcy temu na 10 lat więzienia za korupcję skazany został największy magnat medialny i jeden z najbogatszych ludzi w kraju, były współpracownik Securitate – Dan Voiculescu.
Głównym przeciwnikiem Băsescu i wrogiem sanacji państwa pozostawali postkomuniści, którzy dążyli do rozmontowania systemu sprawiedliwości, czemu skutecznie przeciwstawiał się były prezydent. Od paru lat to oni znowu rządzą Rumunią i usiłowali nawet, naruszając konstytucję, odwołać prezydenta. Retoryka podporządkowanych im mediów do złudzenia przypomina dominujące media w Polsce. Ich koalicjantem pozostawała liberalna partia USL, której członkiem był obecny prezydent Iohannis. Nie można wyciągać z tego zbyt daleko idących wniosków: kontrkandydatem Iohannisa był obecny premier z PSD Victor Ponta, a obecny prezydent deklarował, że walcząc z korupcją, będzie kontynuował linię Băsescu.
Istotną cechą polityki byłego prezydenta była proamerykańskość, która doprowadziła do tego, że to Rumunia, a nie Polska została wyposażona w elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Băsescu osiągnął w dużej mierze to, przeciwko czemu walczy „Wyborcza”. Stworzył skuteczny system sprawiedliwości i potępił jako zbrodniczy system komunistyczny. Był prawicowcem, który konsekwentnie walczył z postkomunistyczną oligarchią, która jest sprzymierzeńcem „Wyborczej”. To wystarczy, aby stał się obiektem jej insynuacji. A że Polacy niewiele wiedzą o Rumunii, gazeta pokazała, do czego jest zdolna.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.