Ks. Isakowicz-Zaleski: Nastąpi szereg oskarżeń duchownych. Prawdziwych, ale i fałszywych

Ks. Isakowicz-Zaleski: Nastąpi szereg oskarżeń duchownych. Prawdziwych, ale i fałszywych

Dodano: 
Ks. Isakowicz-Zaleski
Ks. Isakowicz-Zaleski Źródło: PAP / Adam Warżawa
– Do tej pory nie wypracowano czytelnego systemu radzenia sobie z poważnymi problemami. I było tak przed laty w sprawie lustracji duchownych, teraz jest tak w przypadku pedofilii i innych nadużyć seksualnych. I oczywiście, że będzie to stwarzać pola do nadużyć – mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

W ostatnim czasie wyszła na jaw szokująca sprawa związana z podejrzeniami wobec biskupa Jana Szkodonia, biskupa pomocniczego archidiecezji krakowskiej. Jak ksiądz to odbiera?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Szok w Krakowie jest ogromny. Ja sam znam księdza biskupa i nigdy nie podejrzewałbym go o takie rzeczy. To szok dla wiernych, jak i dziesiątek księży, których ksiądz biskup był wychowawcą. Jednak niezależnie od tego, osoba, która te oskarżenie wysunęła jest poważna, wykłada na uczelni. A sprawa jest najpoważniejszą tego typu w polskim Kościele w ostatnich latach.

Dlaczego?

Pierwszy raz oskarżony o takie czyny został tak wysoko postawiony i urzędujący hierarcha. Owszem, było już oskarżenie wobec innego biskupa pochodzącego z diecezji krakowskiej – abp. Józefa Wesołowskiego, ale biskup ten działał na Dominikanie. Wiadomość dotycząca tego, że został wydalony ze stanu duchownego była utrzymywana w tajemnicy. Dopiero na pogrzebie wierni się dowiedzieli, że uczestniczą w pogrzebie osoby nie duchownej, ale świeckiej. To pokazuje błędy strony kościelnej, która o takich sprawach powinna informować. W sprawie biskupa Szkodonia jest podobnie.

To znaczy?

Oświadczenie kurii nastąpiło dopiero tuż przed publikacją „Gazety Wyborczej”. A o sprawie wiadomo było już kilka miesięcy temu. Mimo zapowiedzi o otwartości do dziś nie rozliczono sprawy arcybiskupa Juliusza Paetza. To bardzo szkodzi wizerunkowi Kościoła w Polsce.

Tylko, że w ostatnich dniach miało miejsce też inne wydarzenie – polski ksiądz w Czechach został oczyszczony z zarzutów. Przez lata przeżywał gehennę. Ministrant oskarżył go o molestowanie. Dopiero potem kolegom się przyznał, że zrobił to z zemsty. Czy nie obawia się ksiądz, że będzie teraz szereg fałszywych oskarżeń wobec niewinnych ludzi Kościoła?

Oczywiście, że tak będzie! Ale wynika to z tego, że do tej pory nie wypracowano czytelnego systemu radzenia sobie z takimi sprawami. I było tak przed laty w sprawie lustracji duchownych, jest tak teraz w przypadku pedofilii i innych nadużyć seksualnych. I oczywiście, że będzie to stwarzać pola do nadużyć. Pojawi się szereg fałszywych, krzywdzących oskarżeń. Ale jest też wiele oskarżeń prawdziwych. A władze kościelne nie są gotowe na radzenie sobie z tym problemem.

Mamy też ubiegłotygodniowy wyrok sądu w Bydgoszczy, mówiący o tym, że archidiecezja wrocławska i diecezja bydgoska mają solidarnie wypłacić odszkodowanie ofierze księdza pedofila Pawła K. To dobra decyzja?

Problem w tym, że jeśli obciąża się diecezję, to uderza to we wszystkich – wiernych, uczciwych księży. Bo to właśnie świeckich i szeregowych księży obciąży się kosztami. Tymczasem odpowiedzialność powinien ponieść ten, który krzywdził, czyli ksiądz Paweł K., a płacić powinni z własnych kieszeni ci hierarchowie, którzy sprawę tuszowali, zamiatali pod dywan. Łączeni z tą sprawą są arcybiskup Marian Gołębiewski, czy biskup Jan Tyrawa. Oni ponoszą odpowiedzialność za tuszowanie sprawy, a nie podali się nawet do dymisji. A wracając do początku rozmowy – kluczowe jest wypracowanie sensownego i skutecznego mechanizmu radzenia sobie z takimi sprawami.

Czytaj też:
Ks. Isakowicz-Zaleski: Brat z bratem rozmawia. Nie wysyła na niego urzędnika

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także