"Polska nie chce umierać za Ukrainę"
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

"Polska nie chce umierać za Ukrainę"

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneŹródło:Shutterstock
JAK NAS PISZĄ NA WSCHODZIE || Wizyta szefa polskiego MSZ w Kijowie pokazuje, w jaki sposób Warszawa szuka dla siebie miejsca w nowej geopolitycznej układance – analizuje Stanisław Stremidłowski, rosyjski publicysta z agencji Regnum.ru.

„Nie ma głupich: Polska nie chce umierać za Ukrainę”. Tak swój artykuł zatytułował Stremidłowski. To parafraza fragmentu tekstu Piotra Cywińskiego, który stwierdził, że nikt na Zachodzie nie chce i nie będzie umierał za Kijów. Stremidłowski zauważa, że spora część sprzyjającej PiS opinii publicznej jest sceptyczna wobec polityki bezkrytycznego wsparcia dla Ukrainy.

Koncert mocarstw

Zdaniem rosyjskiego publicysty, Polska szuka dla siebie miejsca w nowej geopolitycznej układance. Stremidłowski sugeruje, że obóz PiS przejął się groźbą nowego „koncertu mocarstw”, o którym już wspominają amerykańscy komentatorzy. „Póki co to tylko idea, ale Polakom mówi ona o niepokojących tendencjach, kształtujących się w Waszyngtonie. Samo wspomnienie o dziewiętnastowiecznym „koncercie mocarstw” musi wywoływać negatywne wrażenie w Warszawie – przecież wówczas Polska nie istniała.

Nowy „koncert mocarstw” zakłada nie lepsze scenariusze, czyli podporządkowanie Polski jednemu z trzech hegemonów: Unii Europejskiej, USA czy Rosji. Przy czym na tej liście brakuje Wielkiej Brytanii, której wpływ na Warszawę, będąc najmniej publicznym, w praktyce jest bardzo duży” – pisze Stremidłowski. Jego zdaniem „najmniejszym złem” dla Polski w omawianej konfiguracji byłoby podporządkowanie się Stanom Zjednoczonym, chociaż – jak pisze – „nie ma pewności, czy Amerykanie nie pójdą z Moskwą na „nową Jałtę” albo czy nie przekażą Polski pod pełne panowanie UE”.

W tej sytuacji, twierdzi rosyjski publicysta, aktywność Warszawy na kierunku ukraińskim jest dla niej sposobem zrozumienia, jakie perspektywy ją czekają. „Partia rządząca nie ufa Niemcom i Francji, a więc wybór, zgodnie z tradycyjną logiką PiS, będzie pomiędzy Waszyngtonem i Londynem” – pisze Stremidłowski.

Sojusz z Brytyjczykami?

Jak dodaje, wygodniejszym sojusznikiem dla Warszawy będą Brytyjczycy, ponieważ Boris Johnson, w odróżnieniu od Joe Bidena, nie sygnalizował woli jakiejkolwiek współpracy z Putinem. Polsko-brytyjski sojusz przeciw Moskwie, według Stremidłowskiego, nie oznaczałby niczego dobrego dla Kijowa, ponieważ w razie eskalacji napięcia to Ukraina przyjęłaby na siebie rosyjskie uderzenie. „Przecież to nie Polska powinna umierać za Ukraińców, a oni za Polskę” – pisze z przekąsem Stremidłowski.

Oczywiście, troska o bezpieczeństwo Ukrainy, wyrażana na łamach rosyjskich mediów, powinna być brana w ironiczny cudzysłów. Tak czy inaczej, publicysta Regnum.ru dostrzega wzrost aktywności polskiej dyplomacji na kierunku wschodnim.

Czytaj też:
Sowiecki kompleks Polski
Czytaj też:
Pasławska o "religii smoleńskiej”. "Nie jest budowana na wiedzy i faktach"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także