UE pcha migrantów, a Białoruś napiera. Tusk: Coraz więcej sygnałów

UE pcha migrantów, a Białoruś napiera. Tusk: Coraz więcej sygnałów

Dodano: 
Premier Donald Tusk i premier Estonii Kaja Kallas
Premier Donald Tusk i premier Estonii Kaja Kallas Źródło: PAP / Marcin Obara
Podczas gdy Unia Europejska forsuje tzw. pakt migracyjny, Polska zmaga się z nielegalnymi migrantami od strony Białorusi. Mówił o tym premier Donald Tusk.

Premier Donald Tusk spotkał się w czwartek w Warszawie z szefową rządu Estonii Kają Kallas. Następnie odbyła się wspólna konferencja prasowa polityków. – Z satysfakcją mogę powiedzieć, że razem z premier Kallas prezentowaliśmy dzisiaj w trakcie naszego spotkania zbieżne poglądy we wszystkich kluczowych kwestiach dotyczących przyszłości Europy. Estonia i Polska dobrze rozumieją co jest priorytetem. Tym priorytetem jest bezpieczeństwo naszych państw, naszego regionu oraz całej Europy – powiedział premier.

Tusk: Białoruś chce wykorzystać migrantów

Przedmiotem rozmowy była m.in. kwestia wysyłania nielegalnych imigrantów na granicę z Polską przez Białoruś. Po momentach zimowej "stagnacji" wraz z poprawą pogody napór zaczyna rosnąć. Tusk poruszył ten temat podczas briefingu i zapewnił, że będzie tłumaczył stanowisko Warszawy na arenie unijnej.

– Mamy coraz więcej sygnałów, że reżim Łukaszenki chce wykorzystać ponownie kwestię migracji i presji na naszą granicę wschodnią z Białorusią dla uzyskania celów czy politycznych, dezintegracji, destabilizacji, a także dla własnego jakby pseudopaństwowego biznesu. Dlatego powiedziałem pani premier, że będę dzisiaj wieczorem i przez cały czas, także po kolejnym rozdaniu europejskim, tłumaczył i namawiał wszystkich naszych partnerów europejskich, aby nielegalną migrację potraktowali jako rzeczywisty priorytet i żeby cała Unia Europejska, nie tylko Polska, uznała potrzebę obrony naszego terytorium, ochrony granicy, kontroli na granicy jako europejski priorytet – oznajmił Donald Tusk, dodając, że Estonia dobrze rozumie tę kwestię.

Nielegalni imigranci z najrozmaitszych państw Afryki i Azji

Od kiedy w 2021 r. białoruskie władze rozpoczęły akcję przerzutu do Polski nielegalnych migrantów, Polska jest zmuszona angażować znaczące siły porządkowe i środki finansowe, by zabezpieczyć granicę przed ludźmi sprowadzanymi z najrozmaitszych państw Afryki i Azji. W przytłaczającej większości są to młodzi mężczyźni z państw nie objętych działaniami wojennymi.

Wbrew narracji jaką przez długi czas utrzymywały środowiska lewicowe okazało się bowiem, że nie mamy do czynienia z uciekinierami z Afganistanu, opuszczającymi to państwo z powodu ponownego ustanowienia tam reżimu Talibów po wycofaniu się Amerykanów, choć imigranci z Afganistanu również zdarzają się wśród sprowadzanych na Białoruś osób.

Pakt migracyjny. Wpuszczanie albo kary

Tymczasem Parlament Europejski przyjął w środę "pakt migracyjny", który ma wymusić na państwa członkowskich przymusową "solidarność".

W ramach przyjętego "paktu" państwa członkowskie mają mieć wybór między relokacją Afrykanów i Azjatów ubiegających się o azyl na swoje terytorium, zapłaceniem 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego nielegalnego imigranta lub wzięciem udziału w "operacjach" na granicach zewnętrznych Unii.

Tusk zapowiedział wcześniej, że "Polska nie zgodzi się tak czy inaczej" na udział w pakcie migracyjnym.

Czytaj też:
Lisicki: Dlatego lewica potrzebuje imigrantów wrogich Europie
Czytaj też:
Lewandowski zaskoczony przestępczością wśród imigrantów. Fala komentarzy

Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także