PIOTR WŁOCZYK: Niedawno w „New York Post” ukazał się bardzo ciekawy felieton pańskiego autorstwa, w którym opisuje pan klimat wśród liberalnych elit w Nowym Jorku. Co pan słyszy od tych ludzi?
SOHRAB AHMARI: Mieszkam w Nowym Jorku i znam wielu przedstawicieli liberalnych elit tej metropolii, którzy mają dzieci w wieku szkolnym. Podejrzewam, że dla dużej części z nich jestem jedynym konserwatystą, którego znają. Coraz częściej podchodzą do mnie podczas imprez, przysiadają się na ławeczce na placu zabaw, gdy jesteśmy z dziećmi, i niemal szepcząc, mówią: „W naszych szkołach dzieją się wariactwa”. Pamiętajmy przy tym, że elita wysyła swoje dzieci do prywatnych szkół, za które rodzice muszą płacić nawet 50 tys. dol. rocznie.
Co to za „wariactwa”?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.