Katarzyna Pinkosz: Jakie są pana doświadczenia z pandemii? Był pan szefem oddziału covidowego w Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy, sam przeszedł pan też ciężko COVID-19 w szpitalu.
Dr Piotr Ligocki: Przeszliśmy dwie duże fale zachorowań, które zdemolowały naszą służbę zdrowia i pacjentów, nie tylko tych, którzy chorowali na COVID, lecz także niecovidowych, z powodu braku dostępności do lekarzy. Listopadowa fala była bardzo gwałtowna; nie było mądrego, który powiedziałby, jak dana osoba zareaguje na chorobę. Już pierwszego dnia, gdy otwieraliśmy oddział covidowy w szpitalu, przyjęliśmy 21 osób, wszystkie w stanie ciężkim. W grudniu sam zachorowałem, leżałem w szpitalu. Gdy w styczniu wróciłem do pracy, fala zakażeń zaczęła powoli opadać. W marcu znów zaczęła się podnosić, choć była nieco łagodniejsza, a na oddział trafiali głównie pacjenci niezaszczepieni. Zaszczepionych, nawet tylko jedną dawką, było stosunkowo niewielu. Oczywiście zdarzało się w skali kraju, że osoby zaszczepione ciężko chorowały, nawet umierały, jednak to pojedyncze przypadki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.