Od kiedy papież Franciszek zaaprobował dekret o uznaniu heroiczności cnót abp. Szeptyckiego, środowiska kresowe protestują. „Wielu z nas wzdryga się na myśl, że miałoby się modlić do takiego świętego” – piszą. Greckokatolicki metropolita Lwowa był bodaj jedynym człowiekiem, który mógł, jeśli nie powstrzymać, to ograniczyć rzeź wołyńską. On jednak milczał w swym pałacu.
Próby wyniesienia apb. Szeptyckiego na ołtarze podejmowano od dawna, jednak skutecznie blokował je polski Kościół. Dwa razy protestował w sprawie planów tej beatyfikacji kard. Stefan Wyszyński. Co się zmieniło? – Sytuacja polityczna na Ukrainie i chęć pokazania wiernym, że Watykan dostrzega aspiracje narodu ukraińskiego – mówi osoba duchowna dobrze znająca kulisy tej sprawy. Nie bez znaczenia są też relacje osobiste. Papież Franciszek dobrze zna Światosława Szewczuka, arcybiskupa greckokatolickiego z Kijowa, który na początku lat 90. studiował w Centrum Studiów Filozoficzno- -Teologicznych „Don Bosco” w Argentynie. – W Watykanie wiedzą tyle, ile powiedzą im Ukraińcy. Polscy biskupi się tym nie zajmują. A materiały dostarczone kiedyś przez kard. Wyszyńskiego ktoś usunął jako niewygodne dla procesu. (...)