Mamy do czynienia z serią artykułów „Gazety Wyborczej” na temat kupna przez premiera Morawieckiego działki za zaniżoną cenę. Jak ocenia Pan te doniesienia?
Konstanty Radziwiłł: Pan premier Mateusz Morawiecki należy do ludzi o bardzo zacnej historii, osób, do których trudno się „przyczepić” jeżeli chodzi właśnie o jego przeszłość. Jako człowiek bardzo młody działał w podziemiu, już jako licealista doznał krzywd i prześladowań. Działał aktywnie w Solidarności Walczącej, Służba Bezpieczeństwa wielokrotnie go prześladowała. A potem Mateusz Morawiecki jest przykładem młodego ambitnego człowieka, który wykorzystuje możliwości wynikające z transformacji. Co ważne – wykorzystuje je w sposób właściwy.
Co to znaczy?
To znaczy, że korzysta z możliwości wyjazdu za granicę – co było wcześniej w sferze najwyżej marzeń, zdobywa doświadczenie w instytucjach finansowych, osiąga sukces. Ale mimo, że mógłby zostać na Zachodzie wraca do Polski. Jego wiedza jest dla kraju bezcenna nawet gdy wykorzystuje się jedynie w prywatnym biznesie. Potem jest historia sukcesu, zdobytego po prostu ciężką pracą. Pamiętajmy, że Mateusz Morawiecki pracował dla banku zagranicznego. Gdyby gdzieś po drodze kleiły mu się ręce, kariery by nie zrobił. Można powiedzieć, że ta historia sukcesu jest z jednej strony sukcesem pokoleniowo polskim, a jest to też historia sukcesu osobistego. I po osiągnięciu tego sukcesu Mateusz Morawiecki jest w stanie zrezygnować z osobistych korzyści, wielomilionowych. Zwróćmy uwagę na to, że mógł kontynuować karierę i pracować dalej w jednej z największych na świecie firm z sektora finansowanego. Jednak on jakby wraca do źródeł, czyli do działalności publicznej. Niedostrzeganie tego, że jest to też pewien wybór symboliczny świadczy o złej woli. Jest jeszcze jedna rzecz, o której warto pamiętać.
Jaka?
Mateusz Morawiecki jako prezes banku zawsze pamiętał czy to o inicjatywach patriotycznych, czy o wsparciu dla młodych ludzi. Nie zapominał o tym. Wreszcie sprawa, o której może niezręcznie mówić, ale w mediach temat się „wysypał”. Chodzi o adoptowanie dzieci. To wspaniała sprawa, że premier dał tym dzieciom miłość, nowy dom. A czynienie zarzutu z tego, że ktoś potrafi zdobyć sukces nie po plecach innych, ale dzięki ciężkiej uczciwej pracy, jest niegodziwe. Robienie zarzutu z tego, że rodzina jest nietypowa, jest skandalem. Bo rodzina jest nietypowa, ale właśnie dzięki temu wspaniała, bo dali miłość i dom dzieciom, a jednocześnie osiągnęli sukces finansowy. Jak słyszymy te zarzuty, to po prostu opadają ręce.
Premier jest jednak krytykowany. Jak odnosi się Pan do konkretnych zarzutów?
Problem w tym, że większość z nich to niedopowiedzenia, nie mające pokrycia w faktach. Chodzi o zaszkodzenie samemu premierowi i Prawu i Sprawiedliwości w przededniu wyborów. Tu nie chodzi o prawdę. Tu mamy do czynienia z manipulacją i nadinterpretacją. Chodzi o to, żeby uderzyć. A najbardziej przykre, że robią to media aspirujące do miana elitarnych. Nie brukowce, ale gazety pozujące na poważne. Przecież możemy się różnić, nie zgadzać ze sobą. Ale merytorycznie, światopoglądowo. Bez tego typu brudnych chwytów. Moim zdaniem Mateusz Morawiecki to nie tylko, sprawny, kompetentny polityk ale przede wszystkim pod każdym względem porządny człowiek.
Czytaj też:
Prawnik Morawieckich: W najbliższych dniach pozew przeciwko wydawcy "Wyborczej"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.